środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział XIII

Kłusem wróciłam do stajni, Nadia i  Julia wróciły wcześniej bo musiały wracać do domu. Ja spędziłem godzine na galopie, kłusie i stępie po całym lesie. Troche skakaliśmy, Mistral w końcu się wyżyl i był bardzo spokojny i zaciekawiony. Minęliśmy stępem bramę, nie zsiadając przejechałam przez halę i chodnikiem pojechałam do rór na kóre dziewczyny przewiązały nasze rzeczy gdy wracały.
Nikogo nie było, to dobrze nie chciałam słuchac głupiego gadania i zachwytów dzieciaków.
Założyłam mu kantar na szyję i rozsiodłałam go.  Wypił całe wiadro wody i zjadł 2 marchewki. W przyjemnej ciszy wyczyściłam go i odniosłam rzeczy do siodlarni. Było juz przygotowane miejsce na jego rzeczy, odwiesiłam siodło  na wieszak i ogłowie na kołek, skrzynke położyłam przy pozostałych, w szafce zostawiłam kask i kamizelke. Wróciłam do Mistrala, drapał się w pysk o rurę.
Zaprowadziłam go do stajni do innych koni. Na terenie były tylko konie, gdzie pozostali?
-Halo??- zawołałam wchodząc z nim do stajni. -Jest tu ktoś? Gdziekolwiek?

Tak to jest jak sie znika na godzine...zostaje się samemu.. Zostawiłam konia w boksie i poszłam do pokoju dla personelu, na piętro, do łazienek, biblioteczki (pokój z tv , regałami książek i kanapami.
Nigdzie nikogo..Może poszli mnie szukać? Chodziłam tak z pół godziny. W końcu trafiłam na p. Anie.
-No wkońcu! -zawołałam wesoło- martwiłam się gdzie wszyscy jesteście.
-Wszyscy pojechali do domów bo zapowiadają ogromną burze na wieczór, chcieliśmy iść was szukać ale dziewczyny powiedziały że wszystko jest ok a Mistral nie wariuje.
-To wszyscy już poszli?
-Tak, pan Maciej też, zamierzałam iśc właśnie Cię szukać i szłam po rower ale skoro jesteś- powiedziała z uśmiechem- Posprzątałaś jego rzeczy?
-Tak wszystko.
-Dobrze. Ja i Maciej zabarykadowaliśmy drzwi od małej stajni (kucyków) i zabezpieczyliśmy okna, została duża stajnia siodlrania i piętro.
-Mogę pomóc.
-Dziękuje, im szybciej skończymy tym szybciej będziemy w domach.
Poszłam do siodlarni zamknąć okno i nasunąć metalowy kawałek zabezpieczający przed nagłym otwarciem, zakmnęłam również siodlarnie na 2 zamki i żelazną kłódkę. P Ania pozamykała okna na piętrze i zaklucza drzwi obok tych od stajni, drzwi te prowadzą na piętro. Razem pozamykałyśmy okna w stajni i zamknęłśmy wielkie drzwi. Wziełyśmy wielką belkę i polożyłyśmy ja na uchwytach przy drzwiach, również dodatkowo zaknięte zostal€ na kłódkę. Pobiegłyśmy szybko na halę gdyż zaczeło lać, ja szybko zabezpieczyłam okna a pani zamknęła wielie drzwi, wybieglysmy i zakmnęłśmy 2 wyjście.
-Widziałaś? -spytała p Ania
-Co?
-Jaka wielka błyskawica śmigła tam nad pastwiskiem.
-Nie..-przerwał mi straszny huk grzmotu.
Rzuciłyśmy się pędem do samochodu pani ani, odpaliła silnik i ruszyła.
-Gdzie Cię podrzucić?
-Do domu, wie pani gdzie to?
-Tak
Jechałyśmy w ciszy od czasu do czasu oglądałam się na ogromne czarno-granatowe chmury przeszywane białymi wielkimi bł€=yskawicami, działo się to idealnie nad stajnią. Drzewa się mocno uginały, a desz lał jak z wężą. Burze szybko rozprzestrzeniała się przez wiatr.
-Ale będą wielkie kałuże- powiedziała  ania patrząc w lusterko- Z resztą czym ja sie martwie, mam nadzieje ze żadne drzewo nie spadnie na stajnie.
-Albo piorun-szepnęłam
-To akurat mamy piorunochrony, ale wiatrochronów nie...
W ciszy podjechałyśmy pod moją bramę
-No wysiadka- powiedziała odblokowując drzwi.
-Niech pani uważa
-Spokojnie, martwy się lepiej o stajnie.
I odjechała, a ja przemoczona wbiegłam do domu.
-Już chciałam Ci dzwonić, gdzie jesteś! -zawołała mama
-Jestem jestem, pani Ania mnie podwiozła-powiedziałam zmęczona- Ale straszna burza, niesamowicie wielkie pioruny.
-Właśnie słyszałam, że cos się dzieje... Biedne koniki.
-I pieski i kotki, są zamknięte w stajni z końmi, bo tam maja legowiska.
-Ty też jesteś przemoczona
-Gdybys widziała co tam się dzieje... Musiałyśmy barykadować drzwi.
-Domyślam się, idź przepłucz się cieplą wodą bo na wakacje chora będziesz. Za tydzien koniec roku.

*********************************************************************************

Siedziałam w mojej słodkiej piżamce na łóżku, z kubkiem gorącej czekolady, przede mną był włączony lapek, ale i tak wolałam poczyta c dziennik dziadka, skończyłam na 25 maja 1981 r, dziadek i babcia mieli 31 lat.
Było o wielkiej burzy:

,, ...wieczorem koło 18 rozpętała się straszna burza, a jeszcze godzine przed było tak pięknie. Słońce przygrzewało tak przyjemnie, że dzieci sąsiadów przyszły do nas pojeździć na Karismie i Monglim (pierwsze konie dziadka, karisma i mongli byli rodzeństwem, kupił ich w wieku 20 lat, gdy mieli po 3 lata, padli w odstępie miesiąca każde w swoje 26 urodziny) Przyszli ubrani w sukienke i krótkie spodenki ( Kaja i Olga), więc postanowiłem, że będzie jazda na oklep, na pastwisku wjeżdżali od czasu do czasu do stawu i kłusowali w kółeczku było wspaniale do feralnej 18... Zaczęły zbierać się ciemne chmury, Banki (Też już zdechły pies babci)  przez cały czas biegał niespokojnie. Chmury mnie zaniepokoiły i kazłem dziewczynką zsiąść. Zdjeliśmy ogłowia i odprowadziliśmy ich do stajni gdy nad 2 pastwiskiem trzasnął silny piorun, oba konie zaczęły kopać w boksy jak oszalałe. Zapiąłem na dodatkowy drążęk oba boksy. Po chwili usłyszeliśmy huk jak cholera! (przepraszam za słownictwo dziadka)  zamknąłem 2 okna na przeciwko bokśów wziąłem 6 latki pod pachy i wybiegłem ze stajni do domu, postawiłem je na podłodze i zawróciłem domknąłem wielkie wrota gdy nad ulicą jeszcze bliżej domostw strzelił kolejny piorun. Na potężne uchwyty szybko położyłem kłodę i biegiem zawrociłem, poczułem by skoczyc na schody, poddałem sie temu uczuciu skoczyłem..."

Do pokoju weszła mama.
-Co chcesz?- spytałam
-Masz jasne rzeczy do wyprania?
-Nie wszystko w koszu, przerwałaś mi ciekawy rozdział.
-Jeszcze tego nie skończyłaś?
-Nie mam notes od 2 lat i rzadko czytam może 2 razy w miesiącu a książka obejmuje 42 lata  pracy dziadka z koniem, nie żeby pisał codziennie ale jestem na momencie gdy miał 31 lat także do 62 daleko.
-Dobrze już idę..- zaśmiała się mama.

,,... skoczyłem na schody uderzając w nie, obejzałem się odruchowo piorun trzasnął w ziemię gdzie stałem, szybko sie podniosłem bo nie dotykać stopami ziemi i wskoczyłem do domu, Natalia i dziewczynki pozamykały okna i drzwi, pozostały wejściowe, zakmnąłem je na zamek i podstawiłem pod nie komode. Odłączyłem prąd, światło dawała tylko burza. Martwiłem się o konie, nie wiem czy pra z błykawic walących teraz w nasze ziemie nie przechodzi na beton i konstrukcje stajni. Całe szczęście blisko nas nie ma drzew, na pewno zostały by złamane a traktor zepsuty..."

Dostałam wiadomość na skype. Spoglądnęłam,  była od Nadii.

Dy$ka: Hey :*
Ty: Siem :)
Dy$ka: Widziałaś jaka burza?? Zdążyłaś przed nią?
Ty: Tak
Ty:Zabakarydowałam wszystko z Anią... Ale nie uwierzysz?
Dy$ska: Cos się stało?
Ty: Czytam nowy dzień w notesie dziadka
Dy$ska: Tym z doświadczenia 42 lat? Co zaczął w wieku 20?
Ty: Tak xd Tam jest idealnie dzisiejsza sytuacja! Błyskawice, wiatrz, barykadka, wszystko!
Dy$ka:Żartujesz?! Serio???
Ty: Tak, przyjdż do mnie po szkole wszystko ci opowiem i pokażę.
Dy$ka: OKi ale możesz też do szkoły przynieść?
Ty:Wolę nie...
Dy$ka:Spoczko
Ty:<3
Dy$ka: Ja lece kochana, musze poprawić kolor włosów, ten mój naturalny piękny soczysty            brąz matowieje i blednie..znalazłam swoj naturalny odcien i sie farbneXD
Ty:OJ głupia ty głupia ty....
Dy$ka: Haha papa :*
Ty: Papasie 

Wzięłam ponownie notes do ręki, gdy zawołał mnie tata.
-Co? - zawołałam.
-Zejdź na chwile!
-Ok!
Zeszłam  kubkiem po kakale i spojrzałam na tate. Siedział na kanapie i pokazał palcem na tv
-Spójrz
-Nie...Nie wierzie, co tam się wyprawia!- zawołałam skacząc na kanape obok taty.
Lecą wiadomości, jest o dzisiejszej burzy leci na żywo, właśnie więsniakowi złamała się jabłoń i z garażu daszek odleciał!
Pokazali stajnie, nie ma szyby na piętrze. Spojrzałam przerażona.



czwartek, 20 marca 2014

XII rozdział

Rozpłakałam się, oni wszyscy tak bardzo polubili mnie i Mistrala.
"Hej jestem super osobą farciara że masz tak pięknego konia" lub "Współczucie takiej zołzy, chroń Mistrala" lub najzabawniejsze "Co za c**pa z tej Karoliny! Jak mozna kraśc komuś konia?! On jej nawet nie lubi niech spada na drzewo lub idzie kupić buty jazda konna jest nie dla niej. Chroń młodego bo jest śliczny. Nie wiem co bym zrobiła gdyby ktoś dokleił sie do mojej szetlandki Anastazji....."
Na blogu zaczęłam opisywać dziesiejszy dzień, skończe go wieczorem bo nwm co sie jeszcze wydarzy.
-Ej ej ej dzisiaj wielki wielki dzień! - zawołała Nadia.
-Czemu?
-Dziś dosiadasz Mistrala!
-Rzeczywiście zupełnie zapomniałam.
-Biore aparat do stajni zrobie focie tobie i Karo hahhahaah.
-Jak myślisz spodoba i się to?
-Na pewno chcą was zobaczyc razem, traktuj bloga jak pamiętnik.
Odrobiłyśmy lekcje tak gadając i poszłyśmy wypic kawę do jej salonu oglądając "2 spłukane dziewczyny".
Po około półtorej godzinie poszłyśmy do mnie po sprzęt.
-Jest za 15 trzecia....idziemy?- pytam nie pewnie trzymając karton ze sprzętem.
Nadia nic nie powiedziała tylko mnie popchnęła do wyjścia trzymając czaprak i skrzynkę.
Wsiadłyśmy do autobusu i w ciszy jechałyśmy do naszej kochanej stajni.
Minęłyśmy bramę, było tam parę osób no i rzecz jasna Karo, niezwykle zainteresowana tym co niosę, na szczęście dojrzałam Julkę i Rozalię, 12 letnią dziewczynkę z kuców, jeździ na Fiordach. Z Nadią przywitałyśmy sie z dziewczynami. Kilka osób zaczęło mnie chwalić, że ładnie wyglądam i żę Mistral bardzo tęskni oraz, że ugryz Karo, ale nie mocno ma tylko siniaka na ramieniu. Dlatego jest zła uśiechnęłam się pod nosem. Rzecz jasna miła chwila nie trwała długo przeryła się Karo przez dzieciaki, widząc że kumpluje sie z Roz nie popchnęła jej:
-Co tam masz- powiedziała sztucznie miło.
-Coś fajnego- odpowiedziałam
-Czyli?- nie dawała za wygraną
-Czyli cos o czym nie możesz wiedzieć- stanęła w mojej obronie i pomogła mi sie przepchnąć. Nadia słynie z kąśliwych uwag.
Minęłam stajnie i weszłam na padok. Położyłam tak zamknięty karton i skrzynkę. Na wierzchu położyłam lonżę.
Poszłam do stajni a za mną kilka osób Mistral wystawił łeb i patrzył jak Ralf goni swój ogon, na mój widok bardzo sie ucieszył, ale co chwila rozstawiał uszy na boki jakby chciał udowodnić, że jest neutralny.
Chwyciłam uwiąz i weszłam z Nadią i Julką do stajni. Musiały one wziąść swoje konie na czyszczenie.
Otwarłam boks Mistrala ten potarł nosem o moja twarz. Zapiełam go na uwiąz i zaczęłam wyprowadzać za mna zły Julka z Liczi i Nadią z Jaśminą.
Zabrałam go na padok dziewczyny swoje konie przywiązały do rur i poszły po sprzęt ja zapiełam lonże na Mistralu i zaczęłam go lonżować. Jest bardzo zdolny ma pewny stęp, piękny kłus i wyćwiczony galop. Skierowałam go na korzenie, świetnie skacze. Trenowałam go 30 min a gapiów przybywało.
Przypiełam go do plotu i zaczęłam rozczesywać iglakiem jego sierśc lubi być wyczesywany więc stoi spokojnie. Każdy widocznie interesuje sie co mam dla niego w pudełku. Nie miał dużo zaklejek to biore włosioną twardą i rozczesują reszte sierści, a nastepnie czyszczę go miękką na ciele, nogach i pysku. Zaczynaja sie szepty, gdy czyszczę kopyta, nikt wcześniej niewidział jak ktoś go czyści, każdy sie przygląda bo na ogół przyjrzeć mu się nie mogą bo atakuje.
Rozczesuję mu grzywę i ogon. Spojhrzałam na Julkę, Nadię i Rozalię wszystkie sie do mnie uśmiechają na znak, że dobrze robie, wiedzą co jej w kartonie.
Otwieram karton i wszyscy chcą zajrzeć wyciągam ogłowie i zsuwam mu kantar na szyję:
-Po co mu to zakładasz?- pyta jakiś chłopiec, nowy w stajni.
-Dla szpanu, że kupiła nieokiełznanemu rzeczy- mówi Karolina- I poco? Tak kupiłabym używane a tak to musze od niej odkupić bo sie przyzwyczai
-Słucham- kpie z Karo
-Przecież Mistral jest konikiem Karolinki-mówi malutka 5 letnia Anka- Powiedziała że kojarzy jej sie z wiatrem więc ma tak na imię i że jest jej.
-Nadia, Julka i Rozalia wybuchły śmiechem, Roz nawet sie polożyła i zaczęła ryczeć ze śmiechu:
-Jej- śmieje sie Roz- Udowodniła to? Mistral nikomu nie pozwala się zbliżac zwłaszcza jej.
-Pewnie Karo nawciskała wam kitu bo jest złym i zazdrosnym dzieckiem, ale mogę wam dac link do bloga Mariki opisała szczegółowo swoje życie i Mistrala zobaczcie prawdę- mówi Nadia.
Dzieciaki i reszta były zdezorientowane a Mistral miał juz ogłowie i zaczął sie denerwować gdy zapinałam nacgrapnik i pod gardlany.
-Doś udowodnie to!- krzyczy Karo co spłoszyło Mistrala, a ja sie odsuwam.
Karo wyciągnęłą rękę a;e kazdy zauwazyl ze Mistral jest zly, pogłaskała go ale jak złapała za wodzę zaczął skakać bo przez zawiązaną lonżę nie potrafił szarżować.
-Po prostu jest was za dużo i sie mnie boi- mówi czerwona Karo
-Ta ta- mówi Kinga 10 letnia- Miki sie jakoś NIE BOI
PO chwili wyciągnełam ochraniacze i zapinalam je na nogach Mistrala to juz było cos "dziwnego", po czym chwyciłam czaprak i futerko wszystko wylądowało na grzbiecie Misrala zaczął się okręcać z niepokoju ale nie szaleje ufa mi. Wzięła siodło kilko osób wstrzymało oddech, narzuciłam je na grzbiet Mistrala, ale nie zapięłam:
-Wiem że sie nie pokoisz. Ja też, ale  ufam ci- szepnęłam.
Mistral skinął głową kilka osób chyba słyszało co mówię. Zapięłam popręg z jednej strony, poprawiłam siostro z resztą i podciągnełam go zapinając z drugiej strony. Spuściłam strzemiona i założyłam kask i rękawiczki. Zdiełam mu kantar z szyi i szybko zapięlam napiersin na siodle i popręgu.
Odprowadziłam go na środek i spojrzałam w oczy Mistral był zaniepokojony pogłaskałam go. Położyłam noge na strzemie i zawisłam na nim. Tylko sie kiwnął, wsiadłam i od razu ruszyłam stępem szedł pewnie.
Siedze zrelaksowana, Mistral też się rozluźnił. Dałam mu złydki i pojechałam kłusem najpierw ćwiczebnym potem anglezowanym, spojrzałam na tłum wszyscy byli zachwyceni prócz oczywiście Karo, część osób pobiegła za hale wołając co się dzieje. Ruszyłam galopem i poczułasm sie wolna, jeżdziliśmy po calym padoku. Odjechałam do niższej części ogrodzenia i je przeskoczyliśmy, dzieciaki zaczęły krzyczeć gdy wyjechałam zza hali kierownik i wszyscy byli zdumieni, otwarli pastwisko bym mogła wjechać w las, kinełam bramę i po mojej lewej stronie pojawiły sie Liczi i Julia, a po prawej Nadia i Jaśmina, razem w galopowałyśmy do lasu, a ja sie śmiałam i w końcu byłam w pełni szczęśliwa tak na prawdę szczęśliwa. A Mistral z uszami do przodu rżał wesoło i radośnie przeskakiwał kłody, rowy i biegł po błotnistej iglastej ziemi.

niedziela, 16 marca 2014

XI rozdział

Otwarłam oczy, jest jeszcze ciemno. Spojrzałam na Nadie spała jeszcze twarzą na podłodze. Na komórce widnieje 6:50 wstałam i podeszłam do drzwi po czym cichutko je otwarłam i na palcach wbiegłam do łazienki, mam trochę czasu nim zawyje budzik. Umyłam twarz i zęby, rozczesałam włosy, pobiegłam po ubrania. W łazience założyłam różową bieliznę, jeansową koszulę, czarne rurki i niebieskie skarpetki, pomalowałam oczy i rzęsy. Użyłam deo i wróciłam do pokoju 7:00. Nadia jeszcze śpi, chwyciłam budzik i postawiłam przy jej głowie 7:01 budzik zawył i Nadia też:
-AAAAAAAAAA- pisła
-Hahahaha - zaczęłam się śmiać nie mogąc przestać.
-Skończ!- krzyknęła- to nie jest zabawne!
-Jest jest!
-Zamknij się
Wzięła ciuchy i poszła do łazienki. Ja w tym czasie uchyliłam okno i zgarnełam delikatnie kołdrę na koniec łóżka by się wywietrzyła. Wróciła Nadia w "sportowej" bordowej bluzce i jasnych jeans rurkach. Wytrzepała swój śpiwór, złożyła go i spakowała swoje rzeczy do plecaczka. Zeszłyśmy na śniadanie.:
-Wiem! - krzyknęła Nadia
-Co? - zapytałam zdziwiona
-Załóż bloga!
-Po co?
-Jeja, Mistral jest bardzo popularny, pisz o was.
-Nie wiem...
-Idziemy godzine później, prooooooooszeeeee
-Ok ok ok
Zjadłyśmy śniadanie i poszłyśmy na góre, natychmiast włączyłam lapka, założyłam koto na blogerze i zaczęłam pisać
opisałam:
dzień kiedy dowiedziałam sie o koniu, 2 post zlosliwosci karo i wielke sprztanie, 3 post uspokajanie, 4 czysczenie i spacer, 5 choroba i kolejne sztuczki Karo.
Nadia co chwila udostępniała na znajomi znajomych i nasi, przez co w 20 min zdobyłm 25 obserwatorów ŁAAAŁ.
-Weź ogarnij!- krzyknęła Nadia.
-Jej! Aż tylu w... 20 minut?!
-Wiedziałam, że historia twoja i Mistrala wszystkich zainteresuje.
Nie odpowiedziałam, zaczęłam pleść uwiąz.
Po jakiejś chwili wziełyśmy torby, dopakowałam  kantar, do dokończenia, uwiąz jest prawie gotowy.
____________________________________________________________________________-__-

Minęło kilka lekcji, 12:05 za 15 minut dzwonek i WDŻ...
Ktoś szturchnął mnie w ramię, obejrzałam się
-Co robisz dziś po szkole? - spytał Kamil
-Idę do Mistrala, a ty? -odpowiedziałam
-Hm... poszedł bym z tobą, ale mam ważne spotkanie
-to po co pytasz co będę robić?
-Tak se... Znasz tę Karo?
-Karolinę?!- wykrzyczałam
Kilka osób na mnie spojrzało, ostatnia ławka, pani od matmy się nie skapła.
-Co?- spytał nie pewnie Kamil
-Nic, jak chcesz to się z nią spotkaj
-Chodzi mi o to jaka ona jest
-Nie wiem, spotkaj sie to ją poznasz, jej też zawracaj dupe przez kilka miesięcy, pocałuj a na koniec opowiadaj o głupich su....- nie dokończyłam, Nadia zatkała mi buzię.
Kamil nie odpowiedział mi, tylko się gapił, odwróciłam się i pisałam dalej zadania. Wiedziałam, było go ignorować do końca szkoły, pozwoliłam sobie się zakochać i mam....
Zadzwonił dzwonek, na przerwie poszłyśmy z Nadia ukryć się w WC, nie pójdziemy na WDżety, tylko do domu. Przez 10 min przerwy tkałyśmy paseczki do kantara, dzwonek zadzwonił akurat jak przypiekałam ostatni pasek zapalniczką by sie nie rozplątał. Nadia zaczęładokończać uwiąz by przelożyc koniec przez karabińczyk, ja zaczełam zszywać i przekładać paseczki przez sprzączki, nim sie wyjdzie wszyscy muszą wejśc do klasy, minęło pare minut, Nadia skończyła uwiąz i szarpała trzymając za karabińczyk by sprawdzić jego wytrzymałośc.
-Nadia, wyjrzyj czy są już w klasie- powiedziałam do Nadi,
Poziom A to I piętro otoczone balkonem, drzwi do łazienki na parterze (poziom B) są jakby ukryte za filarem.
Wstała i uchyliła drzwi, po czym wyszła. Akurat jak robiłam ostatnie 2 zszycia ślicznego garantowego kantaru. Właśnie miałam wszywać nachrapnik, gdy wrociła nadia z kawałkiem puchu.
-Pani dopiero wyszła z pokoju nauczycielskiego, a ja znalazłam Ci fajowy puszek na nachrapnik.
-Ładny skąd masz?
-Sprzątaczka rzuciła jakiś szlafrok do pocięcia na szmatki na ławkę, ten sznurek do zawiązywania jes czysty i ładny, biały to ucięłam kawałek, nożyczkami, jakieś pod ławką leżały.
Przełożyłam go przez nachrapnik po czym doszyłam go do sprzączki.
Wstałyśmy i wybiegłyśmy na aulę, skręciłyśmy w lewo gdzie jest całe mnóstwo szafek w 2 rzędach, moja jest do góry, Nadi na dole 5 szafek dalej, Wykręciłam kod: 0673 i przekręciłam czarnego cośka. W szafce są 2 wieszaki po lewej, po prawej 2 półki na górnej trzymam kosmetyczkę i picie, na dolnej farby, nożyczki klej, bloki rys, i ciuchy na zmiane. Wyjęłam kurtkę i komin, po czym zamkęłam szafkę i zakodowałam, Nadia była juz ubrana, Ubrałam rzeczy i wyszłyśmy ze szkoły, przed nia siedziały: Asia, Kornelia i Sara (koleżanki z klasy) oraz Monika z klasy równoległej.
-Co wy tu robicie? - spytałam niepewnie.
-To co ty, idziemy do domu- odpowiedziała z uśmiechem Kornelia.
Monika siedziała pod drzwiami szkoły na czatach, reszta odpinała rowery.
Akurat wsiadałyśmy gdy podbiegła i powiedziała że pedagog tu idzie bo ją zobaczył. Wszystkie pędem odjechałyśmy, każda w swoja stronę tylko ja do Nadii.
Minełyśmy mój piaszczysty zakręt (bo pojechłyśmy dalej) potem skrzyżowanie i dojechałyśmy do oklicy bloczków podzielonych na domy jedno rodzinne. Są po 3 obok siebie i jeszcze 2 takie rzędy za nimi.
Wjechałyśmy w drugi rząd środkowy domek, ona ma pierwsze mieszkano, na podjeżdzie na byłosamochodów, więc odkluczyła mieszkanie i weszłyśmy.
Nadia ma bardzo gustownie urządzone mieszkanie przez dekoratora wnętrz. Ona również jest bogata i chciała mieszkać w "dzielnicy bogaczy", ale jej mama uważa, że póki nie wyleja drogi nie mają o czym nawet myśleć, a jej tata uważa żewszystkie domy tam są brzydkie z wyjatkami np mój.
Najpierw ma przedpokoik gdzie wieszamy kurtki i zdejmujemy buty, potem otwieraja się kasztanowe drzwi i widać ciemny brąz panele wzdłuż dość szerokiego korytarza, kiilka kroków dalej jest śliczna kuchnia nowocześnie urządzona, dalej wieli salon tak duży jak mój z kremową sofą dużym obłożonym jasną kamienna kafelka komin, błękitne ściany, delikatne białe firanki długie i pare innych mebli. Z salonu są krecone schody do góry z 3 pomieszczeniami ( pokój Nadii, Sypialni jej rodziców i łazienka ( na dole tez jest łazienka). Weszłyśmy do jej pokoju i włączyłyśmy laptopa. Słuchając muzyki odrobiłyśmy lekcje i zajełyśmy się moim blogiem.
-Łoooooooooooooooooooo- mówie zaskoczona- 1203 obserwatorów!
-Nie tylko!- woła Nadia- na stronce masz 1205!
-Ja taki fejm- śmieje się.
-Mówiłam że masz super ciekawe życie-mówi Nadia- i zawsze mówiłam że z Karo można się tylko śmiac hahah.
Miałam też wiele komentarzy wszyscy śmiali się z Karo i wszyscy pokochali Mistrala i mnie.
-Za ile jest koniec lekcji tamtych co zostali? - pytam
-Za 20 min- odpowiedziała
Zaśmiałyśmy sie i zaczęłam czytac wiadomości od fanów.