środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział XIII

Kłusem wróciłam do stajni, Nadia i  Julia wróciły wcześniej bo musiały wracać do domu. Ja spędziłem godzine na galopie, kłusie i stępie po całym lesie. Troche skakaliśmy, Mistral w końcu się wyżyl i był bardzo spokojny i zaciekawiony. Minęliśmy stępem bramę, nie zsiadając przejechałam przez halę i chodnikiem pojechałam do rór na kóre dziewczyny przewiązały nasze rzeczy gdy wracały.
Nikogo nie było, to dobrze nie chciałam słuchac głupiego gadania i zachwytów dzieciaków.
Założyłam mu kantar na szyję i rozsiodłałam go.  Wypił całe wiadro wody i zjadł 2 marchewki. W przyjemnej ciszy wyczyściłam go i odniosłam rzeczy do siodlarni. Było juz przygotowane miejsce na jego rzeczy, odwiesiłam siodło  na wieszak i ogłowie na kołek, skrzynke położyłam przy pozostałych, w szafce zostawiłam kask i kamizelke. Wróciłam do Mistrala, drapał się w pysk o rurę.
Zaprowadziłam go do stajni do innych koni. Na terenie były tylko konie, gdzie pozostali?
-Halo??- zawołałam wchodząc z nim do stajni. -Jest tu ktoś? Gdziekolwiek?

Tak to jest jak sie znika na godzine...zostaje się samemu.. Zostawiłam konia w boksie i poszłam do pokoju dla personelu, na piętro, do łazienek, biblioteczki (pokój z tv , regałami książek i kanapami.
Nigdzie nikogo..Może poszli mnie szukać? Chodziłam tak z pół godziny. W końcu trafiłam na p. Anie.
-No wkońcu! -zawołałam wesoło- martwiłam się gdzie wszyscy jesteście.
-Wszyscy pojechali do domów bo zapowiadają ogromną burze na wieczór, chcieliśmy iść was szukać ale dziewczyny powiedziały że wszystko jest ok a Mistral nie wariuje.
-To wszyscy już poszli?
-Tak, pan Maciej też, zamierzałam iśc właśnie Cię szukać i szłam po rower ale skoro jesteś- powiedziała z uśmiechem- Posprzątałaś jego rzeczy?
-Tak wszystko.
-Dobrze. Ja i Maciej zabarykadowaliśmy drzwi od małej stajni (kucyków) i zabezpieczyliśmy okna, została duża stajnia siodlrania i piętro.
-Mogę pomóc.
-Dziękuje, im szybciej skończymy tym szybciej będziemy w domach.
Poszłam do siodlarni zamknąć okno i nasunąć metalowy kawałek zabezpieczający przed nagłym otwarciem, zakmnęłam również siodlarnie na 2 zamki i żelazną kłódkę. P Ania pozamykała okna na piętrze i zaklucza drzwi obok tych od stajni, drzwi te prowadzą na piętro. Razem pozamykałyśmy okna w stajni i zamknęłśmy wielkie drzwi. Wziełyśmy wielką belkę i polożyłyśmy ja na uchwytach przy drzwiach, również dodatkowo zaknięte zostal€ na kłódkę. Pobiegłyśmy szybko na halę gdyż zaczeło lać, ja szybko zabezpieczyłam okna a pani zamknęła wielie drzwi, wybieglysmy i zakmnęłśmy 2 wyjście.
-Widziałaś? -spytała p Ania
-Co?
-Jaka wielka błyskawica śmigła tam nad pastwiskiem.
-Nie..-przerwał mi straszny huk grzmotu.
Rzuciłyśmy się pędem do samochodu pani ani, odpaliła silnik i ruszyła.
-Gdzie Cię podrzucić?
-Do domu, wie pani gdzie to?
-Tak
Jechałyśmy w ciszy od czasu do czasu oglądałam się na ogromne czarno-granatowe chmury przeszywane białymi wielkimi bł€=yskawicami, działo się to idealnie nad stajnią. Drzewa się mocno uginały, a desz lał jak z wężą. Burze szybko rozprzestrzeniała się przez wiatr.
-Ale będą wielkie kałuże- powiedziała  ania patrząc w lusterko- Z resztą czym ja sie martwie, mam nadzieje ze żadne drzewo nie spadnie na stajnie.
-Albo piorun-szepnęłam
-To akurat mamy piorunochrony, ale wiatrochronów nie...
W ciszy podjechałyśmy pod moją bramę
-No wysiadka- powiedziała odblokowując drzwi.
-Niech pani uważa
-Spokojnie, martwy się lepiej o stajnie.
I odjechała, a ja przemoczona wbiegłam do domu.
-Już chciałam Ci dzwonić, gdzie jesteś! -zawołała mama
-Jestem jestem, pani Ania mnie podwiozła-powiedziałam zmęczona- Ale straszna burza, niesamowicie wielkie pioruny.
-Właśnie słyszałam, że cos się dzieje... Biedne koniki.
-I pieski i kotki, są zamknięte w stajni z końmi, bo tam maja legowiska.
-Ty też jesteś przemoczona
-Gdybys widziała co tam się dzieje... Musiałyśmy barykadować drzwi.
-Domyślam się, idź przepłucz się cieplą wodą bo na wakacje chora będziesz. Za tydzien koniec roku.

*********************************************************************************

Siedziałam w mojej słodkiej piżamce na łóżku, z kubkiem gorącej czekolady, przede mną był włączony lapek, ale i tak wolałam poczyta c dziennik dziadka, skończyłam na 25 maja 1981 r, dziadek i babcia mieli 31 lat.
Było o wielkiej burzy:

,, ...wieczorem koło 18 rozpętała się straszna burza, a jeszcze godzine przed było tak pięknie. Słońce przygrzewało tak przyjemnie, że dzieci sąsiadów przyszły do nas pojeździć na Karismie i Monglim (pierwsze konie dziadka, karisma i mongli byli rodzeństwem, kupił ich w wieku 20 lat, gdy mieli po 3 lata, padli w odstępie miesiąca każde w swoje 26 urodziny) Przyszli ubrani w sukienke i krótkie spodenki ( Kaja i Olga), więc postanowiłem, że będzie jazda na oklep, na pastwisku wjeżdżali od czasu do czasu do stawu i kłusowali w kółeczku było wspaniale do feralnej 18... Zaczęły zbierać się ciemne chmury, Banki (Też już zdechły pies babci)  przez cały czas biegał niespokojnie. Chmury mnie zaniepokoiły i kazłem dziewczynką zsiąść. Zdjeliśmy ogłowia i odprowadziliśmy ich do stajni gdy nad 2 pastwiskiem trzasnął silny piorun, oba konie zaczęły kopać w boksy jak oszalałe. Zapiąłem na dodatkowy drążęk oba boksy. Po chwili usłyszeliśmy huk jak cholera! (przepraszam za słownictwo dziadka)  zamknąłem 2 okna na przeciwko bokśów wziąłem 6 latki pod pachy i wybiegłem ze stajni do domu, postawiłem je na podłodze i zawróciłem domknąłem wielkie wrota gdy nad ulicą jeszcze bliżej domostw strzelił kolejny piorun. Na potężne uchwyty szybko położyłem kłodę i biegiem zawrociłem, poczułem by skoczyc na schody, poddałem sie temu uczuciu skoczyłem..."

Do pokoju weszła mama.
-Co chcesz?- spytałam
-Masz jasne rzeczy do wyprania?
-Nie wszystko w koszu, przerwałaś mi ciekawy rozdział.
-Jeszcze tego nie skończyłaś?
-Nie mam notes od 2 lat i rzadko czytam może 2 razy w miesiącu a książka obejmuje 42 lata  pracy dziadka z koniem, nie żeby pisał codziennie ale jestem na momencie gdy miał 31 lat także do 62 daleko.
-Dobrze już idę..- zaśmiała się mama.

,,... skoczyłem na schody uderzając w nie, obejzałem się odruchowo piorun trzasnął w ziemię gdzie stałem, szybko sie podniosłem bo nie dotykać stopami ziemi i wskoczyłem do domu, Natalia i dziewczynki pozamykały okna i drzwi, pozostały wejściowe, zakmnąłem je na zamek i podstawiłem pod nie komode. Odłączyłem prąd, światło dawała tylko burza. Martwiłem się o konie, nie wiem czy pra z błykawic walących teraz w nasze ziemie nie przechodzi na beton i konstrukcje stajni. Całe szczęście blisko nas nie ma drzew, na pewno zostały by złamane a traktor zepsuty..."

Dostałam wiadomość na skype. Spoglądnęłam,  była od Nadii.

Dy$ka: Hey :*
Ty: Siem :)
Dy$ka: Widziałaś jaka burza?? Zdążyłaś przed nią?
Ty: Tak
Ty:Zabakarydowałam wszystko z Anią... Ale nie uwierzysz?
Dy$ska: Cos się stało?
Ty: Czytam nowy dzień w notesie dziadka
Dy$ska: Tym z doświadczenia 42 lat? Co zaczął w wieku 20?
Ty: Tak xd Tam jest idealnie dzisiejsza sytuacja! Błyskawice, wiatrz, barykadka, wszystko!
Dy$ka:Żartujesz?! Serio???
Ty: Tak, przyjdż do mnie po szkole wszystko ci opowiem i pokażę.
Dy$ka: OKi ale możesz też do szkoły przynieść?
Ty:Wolę nie...
Dy$ka:Spoczko
Ty:<3
Dy$ka: Ja lece kochana, musze poprawić kolor włosów, ten mój naturalny piękny soczysty            brąz matowieje i blednie..znalazłam swoj naturalny odcien i sie farbneXD
Ty:OJ głupia ty głupia ty....
Dy$ka: Haha papa :*
Ty: Papasie 

Wzięłam ponownie notes do ręki, gdy zawołał mnie tata.
-Co? - zawołałam.
-Zejdź na chwile!
-Ok!
Zeszłam  kubkiem po kakale i spojrzałam na tate. Siedział na kanapie i pokazał palcem na tv
-Spójrz
-Nie...Nie wierzie, co tam się wyprawia!- zawołałam skacząc na kanape obok taty.
Lecą wiadomości, jest o dzisiejszej burzy leci na żywo, właśnie więsniakowi złamała się jabłoń i z garażu daszek odleciał!
Pokazali stajnie, nie ma szyby na piętrze. Spojrzałam przerażona.



czwartek, 20 marca 2014

XII rozdział

Rozpłakałam się, oni wszyscy tak bardzo polubili mnie i Mistrala.
"Hej jestem super osobą farciara że masz tak pięknego konia" lub "Współczucie takiej zołzy, chroń Mistrala" lub najzabawniejsze "Co za c**pa z tej Karoliny! Jak mozna kraśc komuś konia?! On jej nawet nie lubi niech spada na drzewo lub idzie kupić buty jazda konna jest nie dla niej. Chroń młodego bo jest śliczny. Nie wiem co bym zrobiła gdyby ktoś dokleił sie do mojej szetlandki Anastazji....."
Na blogu zaczęłam opisywać dziesiejszy dzień, skończe go wieczorem bo nwm co sie jeszcze wydarzy.
-Ej ej ej dzisiaj wielki wielki dzień! - zawołała Nadia.
-Czemu?
-Dziś dosiadasz Mistrala!
-Rzeczywiście zupełnie zapomniałam.
-Biore aparat do stajni zrobie focie tobie i Karo hahhahaah.
-Jak myślisz spodoba i się to?
-Na pewno chcą was zobaczyc razem, traktuj bloga jak pamiętnik.
Odrobiłyśmy lekcje tak gadając i poszłyśmy wypic kawę do jej salonu oglądając "2 spłukane dziewczyny".
Po około półtorej godzinie poszłyśmy do mnie po sprzęt.
-Jest za 15 trzecia....idziemy?- pytam nie pewnie trzymając karton ze sprzętem.
Nadia nic nie powiedziała tylko mnie popchnęła do wyjścia trzymając czaprak i skrzynkę.
Wsiadłyśmy do autobusu i w ciszy jechałyśmy do naszej kochanej stajni.
Minęłyśmy bramę, było tam parę osób no i rzecz jasna Karo, niezwykle zainteresowana tym co niosę, na szczęście dojrzałam Julkę i Rozalię, 12 letnią dziewczynkę z kuców, jeździ na Fiordach. Z Nadią przywitałyśmy sie z dziewczynami. Kilka osób zaczęło mnie chwalić, że ładnie wyglądam i żę Mistral bardzo tęskni oraz, że ugryz Karo, ale nie mocno ma tylko siniaka na ramieniu. Dlatego jest zła uśiechnęłam się pod nosem. Rzecz jasna miła chwila nie trwała długo przeryła się Karo przez dzieciaki, widząc że kumpluje sie z Roz nie popchnęła jej:
-Co tam masz- powiedziała sztucznie miło.
-Coś fajnego- odpowiedziałam
-Czyli?- nie dawała za wygraną
-Czyli cos o czym nie możesz wiedzieć- stanęła w mojej obronie i pomogła mi sie przepchnąć. Nadia słynie z kąśliwych uwag.
Minęłam stajnie i weszłam na padok. Położyłam tak zamknięty karton i skrzynkę. Na wierzchu położyłam lonżę.
Poszłam do stajni a za mną kilka osób Mistral wystawił łeb i patrzył jak Ralf goni swój ogon, na mój widok bardzo sie ucieszył, ale co chwila rozstawiał uszy na boki jakby chciał udowodnić, że jest neutralny.
Chwyciłam uwiąz i weszłam z Nadią i Julką do stajni. Musiały one wziąść swoje konie na czyszczenie.
Otwarłam boks Mistrala ten potarł nosem o moja twarz. Zapiełam go na uwiąz i zaczęłam wyprowadzać za mna zły Julka z Liczi i Nadią z Jaśminą.
Zabrałam go na padok dziewczyny swoje konie przywiązały do rur i poszły po sprzęt ja zapiełam lonże na Mistralu i zaczęłam go lonżować. Jest bardzo zdolny ma pewny stęp, piękny kłus i wyćwiczony galop. Skierowałam go na korzenie, świetnie skacze. Trenowałam go 30 min a gapiów przybywało.
Przypiełam go do plotu i zaczęłam rozczesywać iglakiem jego sierśc lubi być wyczesywany więc stoi spokojnie. Każdy widocznie interesuje sie co mam dla niego w pudełku. Nie miał dużo zaklejek to biore włosioną twardą i rozczesują reszte sierści, a nastepnie czyszczę go miękką na ciele, nogach i pysku. Zaczynaja sie szepty, gdy czyszczę kopyta, nikt wcześniej niewidział jak ktoś go czyści, każdy sie przygląda bo na ogół przyjrzeć mu się nie mogą bo atakuje.
Rozczesuję mu grzywę i ogon. Spojhrzałam na Julkę, Nadię i Rozalię wszystkie sie do mnie uśmiechają na znak, że dobrze robie, wiedzą co jej w kartonie.
Otwieram karton i wszyscy chcą zajrzeć wyciągam ogłowie i zsuwam mu kantar na szyję:
-Po co mu to zakładasz?- pyta jakiś chłopiec, nowy w stajni.
-Dla szpanu, że kupiła nieokiełznanemu rzeczy- mówi Karolina- I poco? Tak kupiłabym używane a tak to musze od niej odkupić bo sie przyzwyczai
-Słucham- kpie z Karo
-Przecież Mistral jest konikiem Karolinki-mówi malutka 5 letnia Anka- Powiedziała że kojarzy jej sie z wiatrem więc ma tak na imię i że jest jej.
-Nadia, Julka i Rozalia wybuchły śmiechem, Roz nawet sie polożyła i zaczęła ryczeć ze śmiechu:
-Jej- śmieje sie Roz- Udowodniła to? Mistral nikomu nie pozwala się zbliżac zwłaszcza jej.
-Pewnie Karo nawciskała wam kitu bo jest złym i zazdrosnym dzieckiem, ale mogę wam dac link do bloga Mariki opisała szczegółowo swoje życie i Mistrala zobaczcie prawdę- mówi Nadia.
Dzieciaki i reszta były zdezorientowane a Mistral miał juz ogłowie i zaczął sie denerwować gdy zapinałam nacgrapnik i pod gardlany.
-Doś udowodnie to!- krzyczy Karo co spłoszyło Mistrala, a ja sie odsuwam.
Karo wyciągnęłą rękę a;e kazdy zauwazyl ze Mistral jest zly, pogłaskała go ale jak złapała za wodzę zaczął skakać bo przez zawiązaną lonżę nie potrafił szarżować.
-Po prostu jest was za dużo i sie mnie boi- mówi czerwona Karo
-Ta ta- mówi Kinga 10 letnia- Miki sie jakoś NIE BOI
PO chwili wyciągnełam ochraniacze i zapinalam je na nogach Mistrala to juz było cos "dziwnego", po czym chwyciłam czaprak i futerko wszystko wylądowało na grzbiecie Misrala zaczął się okręcać z niepokoju ale nie szaleje ufa mi. Wzięła siodło kilko osób wstrzymało oddech, narzuciłam je na grzbiet Mistrala, ale nie zapięłam:
-Wiem że sie nie pokoisz. Ja też, ale  ufam ci- szepnęłam.
Mistral skinął głową kilka osób chyba słyszało co mówię. Zapięłam popręg z jednej strony, poprawiłam siostro z resztą i podciągnełam go zapinając z drugiej strony. Spuściłam strzemiona i założyłam kask i rękawiczki. Zdiełam mu kantar z szyi i szybko zapięlam napiersin na siodle i popręgu.
Odprowadziłam go na środek i spojrzałam w oczy Mistral był zaniepokojony pogłaskałam go. Położyłam noge na strzemie i zawisłam na nim. Tylko sie kiwnął, wsiadłam i od razu ruszyłam stępem szedł pewnie.
Siedze zrelaksowana, Mistral też się rozluźnił. Dałam mu złydki i pojechałam kłusem najpierw ćwiczebnym potem anglezowanym, spojrzałam na tłum wszyscy byli zachwyceni prócz oczywiście Karo, część osób pobiegła za hale wołając co się dzieje. Ruszyłam galopem i poczułasm sie wolna, jeżdziliśmy po calym padoku. Odjechałam do niższej części ogrodzenia i je przeskoczyliśmy, dzieciaki zaczęły krzyczeć gdy wyjechałam zza hali kierownik i wszyscy byli zdumieni, otwarli pastwisko bym mogła wjechać w las, kinełam bramę i po mojej lewej stronie pojawiły sie Liczi i Julia, a po prawej Nadia i Jaśmina, razem w galopowałyśmy do lasu, a ja sie śmiałam i w końcu byłam w pełni szczęśliwa tak na prawdę szczęśliwa. A Mistral z uszami do przodu rżał wesoło i radośnie przeskakiwał kłody, rowy i biegł po błotnistej iglastej ziemi.

niedziela, 16 marca 2014

XI rozdział

Otwarłam oczy, jest jeszcze ciemno. Spojrzałam na Nadie spała jeszcze twarzą na podłodze. Na komórce widnieje 6:50 wstałam i podeszłam do drzwi po czym cichutko je otwarłam i na palcach wbiegłam do łazienki, mam trochę czasu nim zawyje budzik. Umyłam twarz i zęby, rozczesałam włosy, pobiegłam po ubrania. W łazience założyłam różową bieliznę, jeansową koszulę, czarne rurki i niebieskie skarpetki, pomalowałam oczy i rzęsy. Użyłam deo i wróciłam do pokoju 7:00. Nadia jeszcze śpi, chwyciłam budzik i postawiłam przy jej głowie 7:01 budzik zawył i Nadia też:
-AAAAAAAAAA- pisła
-Hahahaha - zaczęłam się śmiać nie mogąc przestać.
-Skończ!- krzyknęła- to nie jest zabawne!
-Jest jest!
-Zamknij się
Wzięła ciuchy i poszła do łazienki. Ja w tym czasie uchyliłam okno i zgarnełam delikatnie kołdrę na koniec łóżka by się wywietrzyła. Wróciła Nadia w "sportowej" bordowej bluzce i jasnych jeans rurkach. Wytrzepała swój śpiwór, złożyła go i spakowała swoje rzeczy do plecaczka. Zeszłyśmy na śniadanie.:
-Wiem! - krzyknęła Nadia
-Co? - zapytałam zdziwiona
-Załóż bloga!
-Po co?
-Jeja, Mistral jest bardzo popularny, pisz o was.
-Nie wiem...
-Idziemy godzine później, prooooooooszeeeee
-Ok ok ok
Zjadłyśmy śniadanie i poszłyśmy na góre, natychmiast włączyłam lapka, założyłam koto na blogerze i zaczęłam pisać
opisałam:
dzień kiedy dowiedziałam sie o koniu, 2 post zlosliwosci karo i wielke sprztanie, 3 post uspokajanie, 4 czysczenie i spacer, 5 choroba i kolejne sztuczki Karo.
Nadia co chwila udostępniała na znajomi znajomych i nasi, przez co w 20 min zdobyłm 25 obserwatorów ŁAAAŁ.
-Weź ogarnij!- krzyknęła Nadia.
-Jej! Aż tylu w... 20 minut?!
-Wiedziałam, że historia twoja i Mistrala wszystkich zainteresuje.
Nie odpowiedziałam, zaczęłam pleść uwiąz.
Po jakiejś chwili wziełyśmy torby, dopakowałam  kantar, do dokończenia, uwiąz jest prawie gotowy.
____________________________________________________________________________-__-

Minęło kilka lekcji, 12:05 za 15 minut dzwonek i WDŻ...
Ktoś szturchnął mnie w ramię, obejrzałam się
-Co robisz dziś po szkole? - spytał Kamil
-Idę do Mistrala, a ty? -odpowiedziałam
-Hm... poszedł bym z tobą, ale mam ważne spotkanie
-to po co pytasz co będę robić?
-Tak se... Znasz tę Karo?
-Karolinę?!- wykrzyczałam
Kilka osób na mnie spojrzało, ostatnia ławka, pani od matmy się nie skapła.
-Co?- spytał nie pewnie Kamil
-Nic, jak chcesz to się z nią spotkaj
-Chodzi mi o to jaka ona jest
-Nie wiem, spotkaj sie to ją poznasz, jej też zawracaj dupe przez kilka miesięcy, pocałuj a na koniec opowiadaj o głupich su....- nie dokończyłam, Nadia zatkała mi buzię.
Kamil nie odpowiedział mi, tylko się gapił, odwróciłam się i pisałam dalej zadania. Wiedziałam, było go ignorować do końca szkoły, pozwoliłam sobie się zakochać i mam....
Zadzwonił dzwonek, na przerwie poszłyśmy z Nadia ukryć się w WC, nie pójdziemy na WDżety, tylko do domu. Przez 10 min przerwy tkałyśmy paseczki do kantara, dzwonek zadzwonił akurat jak przypiekałam ostatni pasek zapalniczką by sie nie rozplątał. Nadia zaczęładokończać uwiąz by przelożyc koniec przez karabińczyk, ja zaczełam zszywać i przekładać paseczki przez sprzączki, nim sie wyjdzie wszyscy muszą wejśc do klasy, minęło pare minut, Nadia skończyła uwiąz i szarpała trzymając za karabińczyk by sprawdzić jego wytrzymałośc.
-Nadia, wyjrzyj czy są już w klasie- powiedziałam do Nadi,
Poziom A to I piętro otoczone balkonem, drzwi do łazienki na parterze (poziom B) są jakby ukryte za filarem.
Wstała i uchyliła drzwi, po czym wyszła. Akurat jak robiłam ostatnie 2 zszycia ślicznego garantowego kantaru. Właśnie miałam wszywać nachrapnik, gdy wrociła nadia z kawałkiem puchu.
-Pani dopiero wyszła z pokoju nauczycielskiego, a ja znalazłam Ci fajowy puszek na nachrapnik.
-Ładny skąd masz?
-Sprzątaczka rzuciła jakiś szlafrok do pocięcia na szmatki na ławkę, ten sznurek do zawiązywania jes czysty i ładny, biały to ucięłam kawałek, nożyczkami, jakieś pod ławką leżały.
Przełożyłam go przez nachrapnik po czym doszyłam go do sprzączki.
Wstałyśmy i wybiegłyśmy na aulę, skręciłyśmy w lewo gdzie jest całe mnóstwo szafek w 2 rzędach, moja jest do góry, Nadi na dole 5 szafek dalej, Wykręciłam kod: 0673 i przekręciłam czarnego cośka. W szafce są 2 wieszaki po lewej, po prawej 2 półki na górnej trzymam kosmetyczkę i picie, na dolnej farby, nożyczki klej, bloki rys, i ciuchy na zmiane. Wyjęłam kurtkę i komin, po czym zamkęłam szafkę i zakodowałam, Nadia była juz ubrana, Ubrałam rzeczy i wyszłyśmy ze szkoły, przed nia siedziały: Asia, Kornelia i Sara (koleżanki z klasy) oraz Monika z klasy równoległej.
-Co wy tu robicie? - spytałam niepewnie.
-To co ty, idziemy do domu- odpowiedziała z uśmiechem Kornelia.
Monika siedziała pod drzwiami szkoły na czatach, reszta odpinała rowery.
Akurat wsiadałyśmy gdy podbiegła i powiedziała że pedagog tu idzie bo ją zobaczył. Wszystkie pędem odjechałyśmy, każda w swoja stronę tylko ja do Nadii.
Minełyśmy mój piaszczysty zakręt (bo pojechłyśmy dalej) potem skrzyżowanie i dojechałyśmy do oklicy bloczków podzielonych na domy jedno rodzinne. Są po 3 obok siebie i jeszcze 2 takie rzędy za nimi.
Wjechałyśmy w drugi rząd środkowy domek, ona ma pierwsze mieszkano, na podjeżdzie na byłosamochodów, więc odkluczyła mieszkanie i weszłyśmy.
Nadia ma bardzo gustownie urządzone mieszkanie przez dekoratora wnętrz. Ona również jest bogata i chciała mieszkać w "dzielnicy bogaczy", ale jej mama uważa, że póki nie wyleja drogi nie mają o czym nawet myśleć, a jej tata uważa żewszystkie domy tam są brzydkie z wyjatkami np mój.
Najpierw ma przedpokoik gdzie wieszamy kurtki i zdejmujemy buty, potem otwieraja się kasztanowe drzwi i widać ciemny brąz panele wzdłuż dość szerokiego korytarza, kiilka kroków dalej jest śliczna kuchnia nowocześnie urządzona, dalej wieli salon tak duży jak mój z kremową sofą dużym obłożonym jasną kamienna kafelka komin, błękitne ściany, delikatne białe firanki długie i pare innych mebli. Z salonu są krecone schody do góry z 3 pomieszczeniami ( pokój Nadii, Sypialni jej rodziców i łazienka ( na dole tez jest łazienka). Weszłyśmy do jej pokoju i włączyłyśmy laptopa. Słuchając muzyki odrobiłyśmy lekcje i zajełyśmy się moim blogiem.
-Łoooooooooooooooooooo- mówie zaskoczona- 1203 obserwatorów!
-Nie tylko!- woła Nadia- na stronce masz 1205!
-Ja taki fejm- śmieje się.
-Mówiłam że masz super ciekawe życie-mówi Nadia- i zawsze mówiłam że z Karo można się tylko śmiac hahah.
Miałam też wiele komentarzy wszyscy śmiali się z Karo i wszyscy pokochali Mistrala i mnie.
-Za ile jest koniec lekcji tamtych co zostali? - pytam
-Za 20 min- odpowiedziała
Zaśmiałyśmy sie i zaczęłam czytac wiadomości od fanów.

czwartek, 26 grudnia 2013

X rodział

-Wstań! Wstań! Pora wstawać wstań!- kliknęłam na telefon.- Zamknij się śpie....
Chwila,...środa!...moje urodzinki! i ważna wiadomość od Nadii...może to było ważne....
Jakie to miłe uczucie nie mieć gorączki, chce by ten syrop został świętym.
Wzięłam niebieski stanik i majtki, czarne rajstopy, ciemną niebieską bluzę i jeansowe krótkie spodenki.
Chwytam i idę do łazienki.
-Powiedz lustereczko kto jest najpiękniejszy w świecie?-zapytałam lustro stojąc w łazience.- Moja głupota mnie dobija...
Ubrałam się, uczesałam, umyłam zęby i pomalowałam rzęsy. Użyłam dezodorantu, podpaska ok jestem gotowa. Wróciłam do pokoju, sprawdziłam czy jestem spakowana do szkoły, dziś co prawda kończymy o 13:15, ale godziny są ustalane tak by wszystkim pasowało, kilka osób kończy o 15....
Chwyciłam kurtkę, vansy, śniadanko i pobiegłam na autobus.
____________________________________________________________________________

Stałam chwilę na przystanku, ktoś zasłonił mi oczy.
-Halo?- zapytałam
-To ja- powiedziała gwarą Nadia.
Przytuliłyśmy się.
-Co sie wczoraj stało?- spytałam.
-Zacznę po kolei ze szczegółowymi opisami.... Tata zawiózł mnie do tsadniny wszystko fajnie w ogóle, poszłam zapłacić i podpisałam umowę na kolejne 3 miech nauki i "życia" Jaśminy, wychodzę szczęśliwa z jego gabinetu a tu....Karolina!
-Biedna jej widok musiał być straszny...
-Nie oto chodzi Wyglądała jak ty!
-Hę?!
-Miała wysoko luźną kitkę i delikatna grzywkę jak same dobrze wiwemy to twój fryz i jest "brzydki i woskowy", miała też czerwony sweterek"nie modny jak to lubi mawiać", rurki niby nioc ale delikatnie wystające kieszenie jak" bezdomny" i...oficerki, które od tak noszą szpanerzy..
-Przecież opisałaś mój styl..
-Akcentowałam jej słowa z kiedyś... i ze skóry bransoletkę , które też jej sie nie podobają..
-Ym... to dziwne..
-To nie wszystko, obracała sie na pięcie i miała twoje odzywki i...
-I co?- zapytałam przestraszone, rozumiem naśladować ale wręcz kopiować i to tak starannie?
-Mistral...pozwala jej się głaskać, ale na uwiąz szaleje ty jesteś do przodu o szczotki i uwiąz.
-Oł....ty...Nadia jeżeli to żart to mnie nie śmieszy!- krzyknęłam
-Przykro mi to na poważnie...-przytuliła mnie Nadia.
Co za s*ka! Naprawdę wystarczył dzień by mi zabrała Mistrala?! Ah! Czemu byłam chora? Biedny Mistral!
-Mika....
-Czego?
-Autobus.
Weszłyśmy i pojechałyśmy do szkoły.
_______________________________________________________________________--______-___

Ostatnia lekcja, fizyka wszyscy coś obliczają a ja gapię się w okno.
-Marika?
-Co?- odwróciłam się.
-Nadal chcesz bym dziś jechał z tobą?- spytał Kamil.
-Tak-uśmiechnęłam się- Tylko nie zdziw sie jak spotkasz mojego klona.
-Co?
-Taka jedna mnie naśladuje
-To fame jesteś
-Może... cicho Jankowski sie gapi.
Pan od fizyki Jankowski, sie nam przyglądał
-Marika chyba juz odrobiłaś zadanie skoro pogaduszki sobie ucinasz.
Milczałam, wskazał ręką tablicę. Wzięłam zeszyt i podeszłam, niepewnie chwyciłam kredę.
-Napisz obliczenia i mów co robisz.
-Eh- westchnęłam- Piszemy Dane: ms=10 mrozpuszczalnika=40 mr 10+40=50. Teraz szukane Cp=?
Em....teraz Cp...
Wyryłam wszystko na tablicy nawet moje nie pewne 'Cp"
-Teraz kontynuuje mój rozmówca Kamil.
Klasa zaczęła się śmiać, a pan przywołał palcem Kamila.
-Dobrze za twoją część 5, Kamil oblicz bo jedynka!
Usiadłam z ulgą, a Kamil męczył sie przy tablicy. Obróciłam sie, Tomek flirtował z Kasią i ta dała mu odpisać zadanie. Pokazał Kamilowi i ten tez dostał 5.
Dzwonek, pakujemy sie i wychodzimy z klasy.
-To teraz jedziemy?- spytał Kamil.
-Możemy, ale zajęcia są później.
-Mika zapomniałam- zaczęła Nadia- dzis przychodzi prawnik na rozmowę i sfilmowanie konia, zajęcia przełożone na niedzielę.
Wyszliśmy ze szkoły i wsiedliśmy do autobusu, Kamil szybko usiadł obok mnie.
-A można iśc tam na takie jednorazowe zajęcia?-spytał.
-Jasne z instruktorem- odpowiedziałam.
-A kto jest?
-Lucyna, ja i Nadia, kierownik i Sylwia robi kurs.
-A mogę miec z tobą? na przykład jutro mi pasuje.
-Zobaczymy...
Dojechaliśmy na przystanek, pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę. Weszłam do domu, rzuciłam torbę w kąt i podeszłam do lodówki. Kotlet i ryż. Kotleta rzuciłam na patelnię, ryż na mikrofali. Dzisiaj urodzinki, dzisiaj urodzinki Jiii! Biegnę korytarzem i zauważam karteczkę:
Mariczka czekam na ważny telefon, jak ktoś spyta o mnie karz oddzwonić na moją komórkę , ważny klient
                                                              Mamusia.
Super... ciekawe kto tym razem, jakoś 3 razy byli u nas troje gości na obiad, to była masakra jak mlaskali jakaś chołota i wredni...
Obiad się już zrobił to szybko zjadłam i wzięłam sie do lekcji. 13:48, lepiej lece, chcwyciłam oficerki, założyłam je i pobiegłam na autobus.
___________________________________________________________________________-

Weszłam na teren stadniny, wzięłam uwiąz i weszłam do stajni. Wchodzę przez otwarte drzwi
-Cśiii juz Mistralu- słysze Karoline.
Podchodzę i patrze, oczom cholera nie wierze. Miała wyskoko kitkę delikatną grzywkę którą zamiast odgarniać ręką odgarnia machnięciem głowy, granatowy sweterek, rurki z wystającymi kieszeniami i oficerki.
-Co to za maskarada?- krzyknęłam do Karoliny.
Mistral gdy go głaskała był obojętny na mój widok bardzo się ucieszył.
-Hę?- zapytała z moja typowa tonacją.
-Pytam sie dlaczego wyglądasz i mówisz jak ja!
-E..nie? Lol to że mam taki styl nie znaczy że kogokolwiek naśladuje a tak wogóle to jesteśmy inaczej ubrane.
Wkurzyła mnie, wygląda jak ja, mówi jak ja co jeszcze?!
Podeszłam do Mistrala zapięłam go na uwiąz i poszłam w strone pastwisk.
-Cześć Miczka!- usłyszałam głos Kamila.
-Kamil!- zawołałam wesoła.
Podszedł do mnie i mnie przytulił, spojrzałam za siebie Karolna była wściekła, chyba kumam ona jest o niego zazdrosna!
-Mogę iśc z tobą?-spytał
-Pewnie- spojrzałam na Mistrala, nie bał sie go. Może dlatego że go przytuliłam..

                        ****************Oczami Karoliny**********************

Głaskałam sobie Mistrala i musiała podejść, a dziś planowałam go na uwiąz wziąść! Co za pech. Wyszłam ze stajni, zabiło mi szybciej serce, idzie w moja strone Kamil!
Zaczełam poprawiać kitke by wyglądała jak kitka Mariki. Spokojnie wdech wydech ona przy nim nie szaleje. OK ide zrobiłam ledwie krok
-Cześć Mariczka!
Mariczka? Nie! nie nie! NIE! dlaczego znowu ona?
Chwile gadali i poszli na pastwiska, ide za nimi!
-Haha romantyka nie udawaj- śmiała sie Mika.
-Nic nie poradzę jesteś ślicznie gdy próbujesz być silna i dzielna- odpowiedział słodko Kamil.
-Gdy próbuję- powiedziała zła i go walnęła w ramię.
-Gdy próbuję..- powiedziałam z wywalonym jęzorem.
W pewnym momencie objął ją ramieniem, na co Mistral sie nie zgodził. Zaczął rżeć.
-Wybacz on czasem jest zazdrosny..- powiedziała do niego.
-Ja tez czasem o ciebie jestem-powiedział i pocałował ja delikatnie w usta i poszli dalej w milczeniu.

                   ********************Oczami Mariki***********************

Szliśmy tak w strone hali i gadaliśmy, śmialiśmy sie w pewnym momencie, spojrzał mi głęboko w oczy i pocałował w usta! Po czym jakby nigdy  nic poszliśmy dalej. Jakby nigdy nic? Człowieku pocałowałeś mnie i co? Masz to w dupie??
-I co i cisza -spytałam niepewnie
-Co cisza?- spytał zdziwiony.
-Co?! Pytasz co? Całujesz mnie i nie wiesz o co pytam?
-Wybacz kotku, myślałem że wolisz iśc w ciszy...
-Dobra nie ważne.
-Gniewasz się?
-A co?
-Dobra koniec tematu-uśmiechnął się.
Odwzajemniłam uśmiech i spojrzałam na Mistrala. Patrzył przed siebie, pogłaskałam go po szyi, a on mnie polizał.
-Mistralu pieskiem jesteś?
Zarżał.
-Czekaj zaraz wracam- powiedział Kamil i odbiegł.
Zauważyłam Karolinę, bawiła się końcówka kitki i uśmiechała sie do Mistrala.
-Możesz przestać mnie przedrzeźniać?
-y...aha
Prychnęłam i poszłam za halę mam was dość.

******************************Oczami Karoliny**********************************

Wreszcie polazła, rozejrzałam sie dokładnie, czy nigdzie nie ma Nadii. Droga wolna. Kamil gadał z kierownikiem i wesoły wracał.
-Cześć- powiedziałam delikatnie akcentując.
-Hej Mika- powiedział gapiąc sie w telefon, po chwili podniósł głowe- Oj sory, masz podobny głos do Mariki.
-Aha- zaśmiałam się, wyszło identycznie jak jej.
-Znamy sie w ogóle?
-Nie, ale możemy sie poznać- powiedziałam nieśmiało.
-Kamil- wyciągnąl do mnie ręke, a ja podałam swoją ma tak ciepłe silne dłonie, jak Marika może na nie narzekac?!
-Karolina, ale wszyscy mówia Karo.
-Aha spoko.
-Zapisujesz się do szkółki? -zapytałam robiąc pozę Miki z pod przystanku.
-Nie ja tylko na jedno razowe zajęcia z moją Miką.
-Z moja Miką -przedrzeźniłam w myślach- z twoja Karoliną a nie!
-To powodzenia
-No, ale ja dopiero jutro dziś się rozejrzeć przyszedłem- uśmiechnął się do mnie ładnymi zębami.
-Yhm, oprowadzić Cię?
-No ok.
Poszliśmy zobaczyć duży padok, potem mniejsze, pastwiska, konie, kuce i śmialiśmy się z jakiejś dziwnej małej, spędziliśmy razem pól godziny.
-Dzięki za oprowadzkę Karo
-Spoko- uśmiechnęłam się.
Oooo wraca Mika....

*********************************Oczami Mariki********************************

O czym gadają? Podeszłam bliżej.
-Hej- powiedziałam wesoło- Co robicie?
-Karo pokazywała mi stajnię
Karolina obróciła się an pięcie i odeszła.
-Wiesz co za godzine są moje urodzinki lepiej już
Nie czekając na odpowiedz pobiegłam do kierownika.
-Prosze pana? Panie!
-Co? co?
-Ufa juz panu Mistral?
-Moge go głaskać a co sie stało?
-Ja sie bardzo śpiesze Może pan go za mnie odprowadzić?
-No tak co sie stało?
- Nic śpiesze się i wbiegłam do autobusu.
Chyba głupio zrobiłam zostawiając  Kamila samego......

""""""""""""" Po 30 min"""""""""""""""""""""""""

Byłam ubrana w czarna sukienkę, zrobiłam sobie kłosa i świeży makijaż za 10 min będą goście lepiej juz zejdę.
-Mamo wszystko gotowe?
-Tak krzesła poustawiane świeczki na torcie zaraz zapalam
Rozejrzałam sie były serpentyny a na stole zastawa już stała, uslyszałam dzwonek do drzwi.
-Cześc Mika- zawołały Nadia i Julia
Przytuliłyśmy się
-Sto lat masz prezencik- zawołała wesoło Julka.
Dzięki dziewczyny- powiedziałam i odłożyłam prezenty obok kominka, znowu dzwonek.
Byli tam babcia dziadek i Kamil.
Wszystkich uściskałam i zasiedliśmy do stołu, zdmuchnęłam świeczki, śpiewali sto lat, jedliśmy i w końcu przyszedł czas na prezenty.
-Najpierw mój- powiedziała Julia
Otwarłam małą paczke, było tam jasno zielone zgrzebło, błękitna rozklejka i dużoo słodyczy
-Dzięki Jula- uściskałam ją miała na sobie podobną sukienke tylko czerwoną.
-Teraz ja- powiedziała Nadia wręczają c mi większą paczkę.
Otwrałam była tam błękitno czarna kopystka, duża włósiona szczotka i szczota do grzywy i ogona oraz podpaski z hello kitty
-Dzięki Nadia- zaśmiałam się
-Nie mogłam sie powstrzymać i kupiłam ci te podpaski- zaśmiała się Nadia.
Następnie wziełam torbę od dziadków była tak ciemniejszy brąz parciana wodza tego samego koloru nachrapnik, naczółek i paski policzkowe oraz srebrne wędzidło 13,5 (takie powinien mieć Mistral) oraz turkusowa bluza jeździecka.
-Ojej dzięki dzięki dzięki!- uściskałam ich.
-Moge tera ja? - spytał Kamil i rownież podał mi torbe.
Były tam perfumy playboya i czarna obszyta futerkiem dookoła podkładka pod siodło. Jego również wyściskałam.
-Teraz najdroższy i najcięższy prezent- powiedział tata i z mamą podsuneli mi ogromną paczkę zdziwiona zaczęłam sie przyglądać. Po rozpakowaniu ujrzałam duże w kolorze ogłowia siodło wszechschstronne, obok była karteczka pisało: rozstaw łęku 33/34 17", prócz tego czarny popręg na oko 135 cm, srebrne strzemiona z czarnymi gumami i brązowe puśliska oraz napierśnik brąz.
Odebrało mi mowę, spojrzałam zachwycona na rodziców.
-Reszte musisz kupić sama masz oszczędności.
Ogółem wszyscy się śmialiśmi i rozmawialiśmy 3 godziny później wszyscy zaczęli sie rozchodzić a tata i mama zaczęli spzrątać. Odjechali dziadkowie, Julka. Kamil zamiast cześć czy czegokolwiek pocałował mnie i wyszedł Nadia u mnie nocuje. Pobiegłyśmy na górę i włączyłyśmy lapka
-Mamy problem- powiedziałam
-Jaki spytał- Nadzioch  xd
-Złożyłam juz zamówienie a amigo nie mam wcale kasy
-Pokaż
Włażćylam strone i koszyk, Nadia wybuchła śmiechem
-Co?- spytałam- no co?
-Spakowałaś to do koszyka nic nie kupiłaś!
Teraz i ja sie śmiałam kliknęłyśmy usuń wszystko i zbierałyśmy od nowa.
-To najpierw czaprak.- powiedziałam
-Jaki kolor?
-Lodowy błękit najlepiej- powiedziałam, Nadia zaczęła klikać a ja dalej robiłam kantar dla Mistrala.
-Hm....- powiedziała Nadia- te są najtańsze po 50 zł + wysyłka ok 10 zł.
Spojrzałam na monitor czapraki były firmy Wintec
-Nie ciekawe kolory są ciemny morski i paski nie podobają mi sie takie rzeczy
-Są też po 80 pare i wyżej
-To klikaj tam na koncie junior w millenium mam 200 zł +100 w portfelu
-A te Stalion?
-Klik
Zobaczyłam po 89 zł +10 zł wysyłka różne kroje czapraków, weszłam w full wszechstronne był lodowy błękit z brązowym obszyciem
-Nadia kliknij do koszyka
-Oki- odpowiedziała i klikła do koszyka- co teraz?
-Podkładke mam siodło całe też...ochraniacze
-Okok
Weszłyśmy w przody i tyły razem mustanga są za 109 zł lodowy błękit, kliknęłam odpowiedni rozmiar i do koszyka.
-Nadia wiesz skąd mama i tata znają wymiary Mistrala?
-Tak, kierownika się pytali a kierownik facetów z sąsu chyba i on wszystko ma full ochraniacze m wędzidło sama wiesz.
-Yhm wejdź w derki
-OK znalazłam zimowe promocje na zimowe derki- powiedziała Nadia
-Pokaz
-Tu- wskazała kursorem- po 90 zł + przesyłka, są 4 kolory, niebieski, fiolet, pomarańcz, szary.
-Niebieski nudno sie prezentuje zamów fiolet, ej ej ej kapturki w zestawie szare
-Moge pożyczyc od ciebie troche kasy? Ja nie mam tekiego konta a Jaśmina ma derke z dziurami.
-Pewnie wybierz se
-Pomarańcz jest taka żywa moge?
-Tak
-Brakuje ci jeszcze.... nauszników, ochraniaczy transportowych i.. to wszystko
-Kupimy nauszniki transportowe póki co nie potrzebne
-Dziewczęta 23- weszła do pokoju mama.
-Wybieramy rzeczy dla Mistrala- odpowiedziałam
-23 spać
-W między czasie poszłam się umyć a po mnie Nadia.
Mama wyszła, Nadia wślizgnęła sie w śpiwór ja pod kołdrę
-Dobanoc
-Dobranoc.



poniedziałek, 28 października 2013

IX rozdział

Obudziłam się z zatkanym nosem, otwarłam oczy i porządnie kaszlnęłam. Wzięłam z szafki nocnej lusterko. Cały czerwony nos, reszta twarzy blada, super jestem chora. Dzień przed urodzinami, to się nazywa ironia..
-Co tak kaszlesz?- zapytała mama wchodząc do pokoju.
-Sie zaksztusiłam, już ok- odpowiedziałam zmieszana.
-Nie wydaje mi sie...- powiedziała mama i podeszła- masz gorączke i jesteś strasznie blada, nie możesz iśc tak do szkoły.
-Ale...dziś w stadninie..-zaczęłam.
-Nie możesz tam iść wszystkich pozarażasz!
-Ale...e-zaczęłam bełkotać.
-Leż Marika, zaraz wróce z termometrem.
-Mamo
-Zróbmy se umowe, będziesz miała 37 stopni idziesz 38 nie
-Ok
Mama wyszła. Po chwili wróciła z termometrem, podała mi a ja wsadziłam go sobie do buzi. Zaczął pikać patrze 38,2 stopni gorączki.
-No zostajemy w domu.
-My?
-Mam do wykorzystania 7 dni w domu przez chorobę dziecka, masz coś przeciwko?
-Nie, tak tylko pytałam
-Przyniosę Ci herbaty
-Dobrze, dzięki.
Poszłam do łazienki po termoforek i nalałam do niego wrządku po czym wróciłam do łóżka i zasnęłam
Śniło mi się:
Stałam w ogromnym, pięknym ogrodzie w ślicznej białej sukni ze srebrną tiarą i gęstym welonem, podszedł do mnie Kamil w garniturze i wsiedliśmy do karocy którą ciągnął Mistral. Zatrzymaliśmy się przed wielką salą z białymi i niebieskimi balonami. Znikąd pojawiła się Karolina, a Mistral nagle miał na sobie siodło, na jej widok bardzo się ucieszył, dosiadła go i ruszyli na mnie galopem, upadłam, lae nikt nie chciał mi pomóc już prawie na mnie wjeżdżali gdy się obudziłam
-Jezu!
-Co sie stało?!
-Nic, miałam zły sen..
-Chyba ci gorączka skoczyła...
-Nie tylko sie przestraszyłam...
-Nadia pytała czy idziesz do szkoły bo nie odbierasz i powiedziałam, że jestes chora, po lekcjach przyjdzie z książkami.
-Ok.
Wstałam i zaczęłam pić herbatę z mięty, która stała na szafce nocnej. Okres i choroba jednego dnia....super.
-Otwórz buzie.
-Co?- spojrzałam na mamę miała na łyżke nalany jakis śmierdzący syrop.
Nie pewnie otwarłam usta i wlała mi gorzką ciecz:
-Ble fuj ohyda!
-To lekarstwo
-Jakie
-Tran z pokrzywą idealny na przeziębienie.
-Ah...a.
Spojrzałam na wyświetlacz komórki 10:12 jestem zmęczona, położe sie i znów zasnęłam. Obudziłam się o 13, zawołałam mamę.
-Tak?
-Mogę prosić rosołek? i herbaty?
-Oczywiście.
Mama wyszła tak szybko jak przyszła, wzięłam z biurka gazetki od Nadii i zaczęłam czytać, po chwili czytałam i jadłam. Zupę skończyłam równo z gazetkami. Po napełnieniu żołądka lepiej się czuje i po wyspaniu sie, wygrzaniu..lekarstwo tez ma pewnie jakieś zasługi.
-13:29 gdzie ta Nadia?-mówie sama do siebie.
-Hej jak tam?- mówi Nadia.
-Kiedy ty weszłaś?
-Równo z twoim gdzie ta Nadia.
Zaśmiałyśmy sie i przytuliłyśmy.
-Słabo, że jesteś chora.
-Wiem, wiem....
-Okok masz zeszyty.
-Dzięks.
Wzięłam ksiązki i zaczęłam przepisywać. Nadia  w tym czasie opowiadała o tym jak Tomek i Kamil wypuścili żaby ze słoika na matmie i że Kamil dużo o mnie mówi. Po 30 minutach wszystko miałam przepisane.
-Ok jedziesz dziś do stadniny?
-Jakimś cudem tata się zgodził mam nawet kasę, 800 zł 2 miechy nauki i 2 miechy miejsca w stajni i wyżywienia dla Jaśminy, ale nie wiem co robić dalej...
-Wymyślimy cos będziesz pracowała bez wypłaty do ręki tak by szła na boks i resztę.
-Może się uda ej.. 13:59 na 16:16 mam busa, sorki musze lecieć!
-Spoczko paps.
-W drodze powrotnej wpadnę po książki zdam ci relację ze stadniny popilnuje by Karo dała spokój Mistralowi i porobie zdjęcia.
-Jesteś boska! Dzięki Nadia, jesteś prawdziwą przyjaciółką.
Nadia uśmiechnęła sie i wyszła, a ja? Ja poszłam spać.
Słysze pikanie otwieram oczy juz dobrze się czując. Mój laptop piszczy. Biorę go zbiurka na kolana.

Kamil: Hej ;)
Ty: Cześć :)
Kamil: Jak się czujesz? ;p
Ty: Mogło być lepiej...a u ciebie??
Kamil:Uwaga w dzienniku za żaby na matmie xd
ty: Lol taki stary i głupi xd ;*
Kamil: Dziękuje ;d
Kamil: A jutro idziesz do szkoły?
Ty: Mam nadzieję... w końcu jutro urodzinki <3
Kamil: Jutro jak będziesz juz zdrowa pojedziesz do stajni?
ty: Raczej tak ,a co??
Kamil: Chciałbym zobaczyć tego konia ;b
ty: Nie ma sprawy :))
Kamil:Dobra to odpoczywaj papa ;))
ty: pa ;)

Rozmowa z Kamilem poprawia nastrój.... obym jutro była zdrowa, zrobie wszystko by moje urodziny się jutro odbyły. Ciekawe co tam Nadia robi..pewnie jeżdzi, lonżuje, pilnuje Mistrala...a ja siedze i siem nudzem.
-Mamo!- zawołałam.
-Co?
-Mamy cos do jedzenia?
-Barszcz i bagietkie i tranik.
-A herbatka?
-Jest, przynieść ci?
-No.
Po chwili mama przyszła z tacą i termometrem.
-Skoro wrócił ci apetyt musisz się lepiej czuć.
-I tak jest, to chyba było chwilowe i nie mówie tak bo chce urodzin dobrze się czuje -mówiłam popijając herbatę.
Mama podała mi termometr, by nie było wyższej popiłam herbatę wodą.
Słychać pikanie. 37,8 stopni.
-To dobrze, temperatura ci spadła- powiedziała, a ja zaczęłam wgryzać się w bagietkę.
-Obym jutro była zdrowa!
-Haha, ale się ekscytujesz- powiedziała mama i podała mi syrop.
Nie chętnie łyknęłam trochę.
-Wlejesz mi wrządku do termosika?
-No dobrze.
Położyłam sie i zaczęłam gapić się w sufit. Mama wróciła z moim termosikiem i podała mi lapka.
Włączyłam sobie na you tube filmiki i oglądałam.
Gazetki, przeczytane, lekcje spisane, wszystko co fajne obejrzane i co teraz?! Ja tu umieram!
16:03 jescze będzie tam co najmniej 30 minut...
Otwarłam pamiętnik

Drogi pamiętniczku..
Nadal jestem chora, nudzę sie nie możliwie a godziny mijają niemożliwie długoooooo...
Lekcje juz odrobiłam, wszystko co fajne mam za sobą, a spać mi sie nie chce! Pisałam chwilę z Kamilem, może napiszę do dziadków co chce dostać, tak napiszę im to i...będę kontynuować nudę...

Zamknęłam pamiętnik i weszłam na poczte wp, wszedł tata.
-Jak się czujesz??
-Dobrze, rano było źle ale troche pospałam, pojadła i już nie najgorzej.
-Yhm, to dobrze przykre było jak się męczyłaś-podszedł i pocałował mnie w czoło- a czyje te ksiązki na biurku?
-Nadii bo przepisywałam lekcje.
- Aha pa
Wyszedł, a ja sie zalogowałam, hm..jakiej by tu firmy chcieć ogłowie...amigo-konie! Nadia tam siodło kupowała i bryczesy i skarpety i toczek..mówie dużo "i".
"ogłowia" wpisałam w wyszukiwarkę, wyskoczyły mi różne firmy oo po 600 zł są brązowe kliknęłam w zdjęcie i opis, ale jest razem z tym paskiem co spina pysk by kon nie mógł go otwierać, wędzidła bolą konie w pysku dlatego je otwierają, ale ludziom to się nie podoba i zapinaja im pyski biedactwa cierpia dla elegancji. "Wstecz" są też po 1000 zł kliknęłam, ładne mocna skóra, bez tego paska(przed nosem) ładne zapinania. Skopiowałam adres i wkleiłam do wiadomości na poczcie. Wodza za 500 zł ten sam kolor co ogłowie, mocna skóra, "kopiuj wklej" naczółek nachrapnik "kopiuj wklej" srebrne wędzidło słabo sie wygina, stal nierdzewna "kopiuj wklej" no
"Babciu i dziadku to bym chciała dostać" i wyślij .
Od razu znalazłam wszechstronne siodło brąz, popręg, paski do strzemion i śliczne strzemiona, wydrukowałam i zaniosłam do sypialni rodziców. Resztę kupię sama. Na moim koncie junior mam 700 zł, kupię sobie co nie co.
"bryczesy" metaliczne błękit i z popielatym lejem, pełny lej 100 zł " kup" wpisałam co trzeba, oficerki mam...sztyblety...są za 269 zł "kup" toczek 246 zł "kup", palcat...65 zł i lonża 20 zł powaga? Kup! klikałam co trzeba wysyłka gratis to lajcik za 5 dni wszystko przyjdzie.
17. Do mojego pokoju weszła Nadia
-Cześć!- zawołałam radośnie.
-Siema dawaj szybko książki!
-Co? no ok na biurku....
-Sorry tacie znowu cos wali, jest zły że byłam tak długo wszystko ci jutro opowiem całuski!- wybiegła z książkami.
CO? Hę? Co to było? No nic, mam wszystko co chciałam, poszłam sie umyć i spać. Już coś czułam, że moje urodziny będą super!


sobota, 19 października 2013

VIII rozdział

Rano kiedy zaczynałam sie budzić , poczułam chłód. Zaczęłam sie przeciągać i poczułam wilgoć. Zmoczyłam sie?! Zajrzałam pod kołdre wszystko czerwone zupełnie zapomniałam, że dzisiaj 20....  od stycznia 10 dzień miesiąca to mój truskawkowy tydzień... okres, kołdra jest brudna, prześcieradło też piżamka ach! Wziełam wszystko i zaniosłam do łazienki. Wszystko wylądowało w koszu na pranie. Wziełam nowe majtki, stanik, bordowy sweterek, czarne rurki, skarpety, tampony i podpaski. Założyłam wszystko, umyłam zęby i uczesałam włosy. Tusz , korektor pod oczy, pomadka i dezodorant. Wziełam vansy i pobiegłam na dół. Rodzice jedli śniadanie:                                                                                                                        
-Hej Mariczka- zawołała wesoło mama- co taka mina?
-A takie tam damskie sprawy, rozumiesz...
-Miłego dnia- zawołał tata.
Chwyciłam torbę, założyłam buty i kurtkę, po czym pobiegłam na autobus. Szłam spokojnie ciesząc się ostatnimi promieniami słońca, nagle usłyszałam znajomy głos, który nie sprawił mi radości...Karolina, paliła papierosa czekając na Aśkę na przystanku.
-Cześć- rzuciła przez ramię.
-Cześć powiedziałam idąc do drugiej części "budki przystankowej".
Stojąc czekałam na Nadię. Usłyszałam kroki, odwróciłam się za mną stał Kamil, trzymał 2 kubki gorącej czekolady. W tym czasie podeszła też Aśka do Karoliny. Nie zwracając na nie uwagi uśmiechnęłam się do Kamila.
-Hej- powiedział.
-Cześć Kamil- uśmiechnęłam sie nieco szerzej.
-Chcesz?- przysunął do mnie rękę  z czekoladą.
-Dzięki, ogrzeje się trochę- powiedziałam wyciągając po nią ręce.
-Smacznego- uśmiechnął się.
-Hm dzięks.
-A nagroda?
Przewróciłam oczami, stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek.
-Tylko się nie przyzwyczajaj.
-Haha będzie trudno wykorzystujesz każdą okazje by mnie pocałować.
-Też coś- zaśmiałam się waląc go w ramię.

 ************************** Oczami Karoliny ***************************************************

Stałam paląc papierosa i zobaczyłam Marike, super panna najlepsza pff,,,, :
-Cześć -rzuciłam.
-Cześć- odpowiedziała równie obojętnie.
Po chwili przyszła Aśka przywitałyśmy się:
-Hej Karo
-Siemka co tam?
-A nic, zobacz kto tam stoi.
-Aha... cudnie  wprost, poczęstujesz mnie fajką? Może być ta.
-Jasne.
Podałam jej papierosa. Rozejrzałam się i zobaczyłam jego...zabiło mi szybciej serce, w pierwszej gim świętowałyśmy z Asią, że w gim tez jesteśmy razem w klasie i w lodziarni zobaczyłam go. Wysoki brunet, niebieskie lśniące oczy, świetnej budowy o dość męskiej twarzy chłopak. Od tamtej pory zawsze jak spotykałam go w parku czy kawiarni rumienie się, jest śliczny, chyba mnie poznał bo jak na mnie zerknął lekko się uśmiechnął, czując, że sie rumienie pofrunęłam za nim oczyma.
-Spójrz!- szepnęłam do Asi- to ten mój wymarzony.
-Jeju..... masz szczęscie uśmiecha się chyba cie poznał! Ale czemu on idzie do Miki?
Poczułam jak osuwa mi się z pod nóg grunt.
-Cicho! posłuchamy.
Przyjrzałam sie im, niestety nic nie słyszałyśmy. Gadają, podał jej gorącą czekolade, oparła się na tylnej nodze i zaczęła pić, znowu gadają, nie wierze! Staneła na palcach i go cmoknęła w policzek!
-Widziałaś to?!- syknęłam do Asi.
-No! Ona zna jego imie Kamil.
-Śliczne imie!!!!- zaczęłam sie rozkoszować tym słowem i szybko wróciłam na ziemię- ok postanowione organizujemy twój plan!
Plan Asi polega na tym, że będe się mniej więcej zachowywać jak Mika by zdobyć Mistrala, mamy nawet liste jej zachowań i cech szczególnych, ale teraz..teraz trzeba więcej, przecież ona...całowała mojego chłopaka!!
-Ale- zaczęłam- dodamy trochę, co juz mamy?
-Chwilke- Asia wyjęła z torby notes- 1. nie używa perfum tylko dezodorant= mocny zapach drażni konie. 2 jest spokojna= konie to lubią. 3 nie pali i nie pije= konie nie lubią zapachu nikotyny. 4 ma spokojny delikatny krok, zawsze obraca się na pięcie i 5.... nie mamy 5.
-To za mało, trzeba więcej bym miała i konia i jej znaczy mojego chłopaka, opisz jej styl, ulubione słówka, zajęcia poza szkolne wszystko co sie da!
-To że zapisałyśmy jej cechy ogólne jest dziwne ale to? To jest masakra chcesz wyjśc na kopiare?! My idziemy z nurtem mody ona swoim jakimś własnym!
-Cicho idzie ta Nadia.....zapisz jak się witają.

           ***********************Oczami Mariki*************************************************

Gadając tak z Kamilem o tym co zadane i "moim zauroczeniu nim", zobaczyłam Nadię, szła w zimowych krótkich kozaczkach, czarny płaszczyk i ciemne jeansowe rurki.
Przytuliłyśmy się:
-Co tam? - zapytałam.
-A spoko, udało mi sie tak by tata nie zauważył wyjąc ze skrytki moje oszczęności, wydzieliłam sobie juz 300 zł na 3 miechy nauki i 600 zł na 2 miesiące pobytu Jaśminy w stadninie, ale zostało mi już tylko 400 złotych nie wiem co robic dalej.
-To macie problemy finansowe- powiedział Kamil obejmując mnie ramieniem, spojrzałam na Karo i Aśkę, Asia cos notowała a Karo zachowywała się jakby chciała mnie zabic spojrzeniem.
Podjechał autobus, wsiedliśmy i pojechaliśmy do szkoły
________________________________________________________________________________

Nareszcie po lekcjach! Była u odpowiedzi  niemca i dostałam 4+, Nadia poprawiła 2 na 5- i ogólem da się żyć. Stanęłam pod bramą szkoły z Asią, Kamilem i Tomkiem, Marcin jest chory.
-Co robicie wieczorem?- spytał Tomek.
-Jedziemy do stadniny- odpowiedziałam.
-A wy?- spytała Nadia.
-Ja jade do babci- powiedziała załamany Tomek.
-Ja planów nie mam, ale cos sie wymyśli- odp Kamil.
Podjechał samochód, wychylił się umięśniony blondyn, ojciec Tomka. Tomek się pożegnał i pobiegł do samochodu. 
-Bym zapomniała- powiedziała otwierając torbę- prosze, zaproszenia na moje urodziny.
Uśmiechnęli się, szybko podbiegliśmy do autobusu nie będzie czekał wiecznie.
______________________________________________________________________________

W domu usiadła przy biurku w moim pokoju i zaczęłam odrabiać lekcję, do pokoju wszedł tata.
-Jedziemy do babci i dziadka jedziesz?
-Nie mogę, mam dużo lekcji a potem chce polonżować Mistrala, ale podacie im zaproszenia na moje urodziny??
-No dobrze, będziemy w domu o 16 więc spokojnie masz jakąś godzine na lekcje po tem możesz iśc do koni.
-Dobra dzięki.
Tata wyszedł, dokończyłam obliczenia z matmy i fizyki, spakowałam na wt: matma, j polski, biologie, chemie,wf i religie.
Spojrzałam na zegar, lekcje skończyły sie o 12:20, w dmu byłam o...12:32 to... odrabiałam lekcje przez 30 min. Założyłam oficerki, to tej torby z koniem i podkowami spakowałam swój toczek( czarny, gładki) i palcat( końcówka ze skóry wszyscy takie mamy). Pobiegłam na dół, spakowałam jabłka i pobiegłam przed dom Nadia powiedziała, że jej tata nas podwiezie.
-Hej, dzień dobry- powiedziałam otwierając drzwi do samochodu.
-Dzień dobry-odp jej tata.
-Siemka-odp Nadia.
Spojrzałam na nia pytająca pokazała mi kopertę z kasą i kartkę z podrobionym pismem jej ojca i matki. 
________________________________________________________________________________

Ogólnie w stajni jest 17 koni (razem z Mistralem), 12 jest prywatnych (razem z Mistralem) i do grupy sportowej konnej należy 10 osób, a do rekreacyjnej konnej 7.
Do sportowej:
~Nadia i Jaśmina
~Asia i Tancerz
~Oliwia i Minka
~Damian i King
~Julia i Liczi
~Olga i Karmela
~Ania i Lolly ( przydzielona jej klacz kierownika)
~Karo i przydzielona jej Paris( koń kierownika)
~ja i przydzielony mi Kaszmir ( koń kierownika)
~Sylwia i Emiś (koń kierownika przydzielony jej)
Rekreacyjna:
~Monika i Anabella
~Basia i Doli
~Kasia i Kodi
~Monika i Ford
~Ala i Peter
~Marta i Miss( przydzielony jej kon kierownika)
~Alicja i Bender(przydzielony jej koń kierownika)

Z kucy nie wiem bo ich nie znam, znaczy uczniów kuce tak.
Wszyscy w toczkach poszliśmy za halę konna sportowa ma pon: 14-16, śr: 16-18 i sob: 12-14.
Pozostali nie wiem. Akurat jest 13:56 Przykuśtykał kierownik.
-A wy co tutaj tak siedzicie? Po uwiązy!- wsiadł na kłada (jest na nim dużo miejsca zmieściła sie noga w gipsie)- ten gips mnie wykończy.
Odjechał my wszyscy wzieliśmy konie i wróciliśmy pod stajnie, wyczyściliśmy, osiodłaliśmy i wróciliśmy na padok. W zagrodzie były konie grupy rekreacyjnej i Mistral. Wsiedliśmy na konie i ruszyliśmy. W ogromnym kółku wykonywaliśmy rozkazy kierownika, na zakręcie zauważyłam, że przygląda mi się zdziwiony Mistral, wyglądał na zazdrosnego...może o Kaszmira?
-Kłus!- zawołał kierownik.
Tak też zrobiliśmy.
-Damian pięty! pięty!! Karolina skup się! Asia podnieś dupsko, Mika dobrze, Nadia dobrze, Oliwia dobrze Sylwia pięty, Ania patrz przed siebie, Julka zwolnij!
-Galop!- zawołał kierownik, około 2 min był stęp, 25 kłus.
Po 30 minutach galopu kazał ustawić się jedni obok drugich.
Usłyszałam jak rży zły Mistral. Rżał przez całe zajęcia.
-Nadia przytrzymasz Kaszmira? Mika idź uspokój Mistrala. Zeszłam z konia i podeszłam do zagrody, Mistral natychmiast sie uspokoił wszyscy przyglądali mi sie zaskoczeni, tylko Karo była wściekła.
-Spokojnie piękny. Nic sie nie dzieje tylko ćwiczymy jazdę bądź grzeczny- Mistral tupnął nogą- nie bądź zazdrosny
Chciałam go pogłaskać, ale on odszedł do tyłu dośc daleko, oj chyba zapowiada się coś złego, Mistral po chwili ruszył galopem i przeskoczył ogrodzenie, popędził do Kaszmira, ten się zerwał i zaczął uciekać. Nadia  spadła Jaśminy na skutek szarpnięcia Kaszmira.
-Damian! Asia! pędzcie po niego!- oni maja angliki bardzo szybkie wiec ich wysłał.
Ja stanęłam przed Mistralem. On natomiast wymachiwal przednimi kopytami stojąc na tylnych.
-Cśiii...-zaczełam szeptać, Mistral uderzył przednimi kopytami tuż przede mną, nawet nie drgnęłam zdziwiony zrobił 2 kroki w tył- Nie bój się, nic ci nie grozi....nie bądź zły na Kaszmira, ty jesteś moim koniem, moim jedynym..pamiętasz? Nikt nigdy nas nie rozdzieli.
Mistral podszedł do mnie, a ja delikatnie go pogłaskałam po pysku w końcu rzuciłam mu się na szyje, a on "przytulił mnie głową". Wszyscy zaczęli klaskać, odprowadziłam go do zagrody i dosiadłam Kaszmira.
Po chwili zaczęliśmy skoki, uczyliśmy się na 3 belki. Po zajęciach odprowadziliśmy konie i je oporządziliśmy.
Poszłam do Mistrala z lonżą i wzięłam go na padok, po czym zaczęłam go lonżować, jest naprawdę zdolny.

                           ******************Oczami Karoliny***************************

Świetnie po takich incydentach, na bank będzie jej chyba, że...coś wymyśle.
-Co mamy?-spytałam Asię.
-Opisałam jej styl na ciepłe i chłodne dni, zachowania wśród znajomych, prz Kamilu, przy koniach-odpowiedziała- wystarczy?
-Powiedzmy teraz se go lonżuje, ale ja coś wymyśle!
-Niby?
-Będe do niego dużo gadać, nie będe sie perfumować i spróbuje zagadać do Kamila ubrana jak ona.
-Ok, ale pędźmy już na przystanek chce zapalić!
-Oszalałaś? Nie! Ja już nie mogę a ty zrobisz, że będe chciała idziemy do domu!

                                     ************ Oczami Mariki************************

O 17 odprowadziłam go pod stajnie wyczyściłam, wytuliłam i odprowadziłam do boksu. Poszłam do Nadii i z nia wróciłam busem.
-Lolaśny dzień- mówi Nadia- naprawdę super se radzisz z Mistralem Karo była czerwona z zazdrości!
-Haha-odp- Widac, że mnie kocha skoro jest tak bardzo zazdrosny.
W domu zjadłam obiad umyłam się, uczesałam włosy i zmęczona poszłam spać.

poniedziałek, 14 października 2013

VII rozdział

-Mateńko powaga?!- przeżywała Nadia- Podałaś mu prezerwatywy? Szkoda, że sie obudziłaś może kontynuacja by była
-Pogrzało cie! - odp- Już mam bliznę na psychice!
-Hahaha, wyluzuj- zaśmiała sie Nadia- Ale tak szczerze to macie wiele wspólnego, i się lubicie sweet pareczka
-Zamknij się
-Oj Mikaaaa
-Cicho dojeżdżamy
Wysiadłyśmy i poszłyśmy w stronę stajni.
-Dosiadałaś go już?
-Nie miałam okazji nawet go nie czyściłam...trochę się boje....
-Lepiej weź się w garść bo jeszcze Karosrina ci go zarąbie. O wilku mowa.
Obejrzałam się, Karo szła z marchewkami do stajni.
-Lepiej biegnijmy!- zawołałam do Nadii.
Już w autobusie przebrałyśmy buty ja na oficerki ona na sztyblety. Usłyszałam jak Karolina cmoka w powietrzu i zobaczyłam jak idzie do końca stajni. Od końca są boksy po lewej Jaśminy, Mistrala, po prawej Tancerza i Liczi. Po ciuchutku podeszłyśmy do Karo, nie dała za wygraną:
-Już Mistralu, mam coś dla ciebie- Karolina wyjeła marchewki, Mistral cały czas miał złe spojrzenie i skulone do szyi uszy.-No żryj -przysunęła rękę.
Mistral zaczął głośno rżeć i kopać drzwiczki. Szybko dobiegłyśmy.
-Jeju jaki śliczny!- zawołała Nadia.
-Mistralu, zobacz, jestem tu.....wróciłam nie bój się- mówiłam coraz spokojniej- nie powinnam cie zostawiać wiedząc, że ona tu jeszcze jest, ale już dobrze...już.
Koń się uspokoił i już obojętnym spojrzeniem przyglądał sie wszystkiemu.
-Karo mówiłam Ci już, nie masz podejścia do koni- powiedziałam grzecznie- nie mogę zabronić ci kontaktu z nim, ale poczekaj, aż go uspokoje i przyzwyczai się do wszystkich.
-Nie potrzebuje twoich rad, dam sobie radę - powiedziała uparcie i poszła.
-Idziemy po uwiązy? Wezme go na spacer.
-Spoczko, tylko...-podeszła do Jaśminy i ja pocałowała w nos-...musiałam się przywitać.
Nadia wzięła swój, który uplotła jak 2 lata temu jej rodzice kupili jej konia (czerwony) , ja wzięłam jakiś brązowawy. Weszłyśmy do stajni zapiełyśmy konie i poszłyśmy przywiązać je do bliższego płotka, który jest zaraz przy stajni.
-Wyczyść go, przecież przy drzwiach jest pudło zapasowych kopystek, szczotek itd.
Co mi tam, podeszłam do kartonu, wzięłam, błękitną rozklejkę (szczotka plastikowa), zieloną podniszczoną kopystkę, szczotkę włosiana i zgrzebło.
Podeszłam do Mistrala:
-Spokojnie, tylko cie wyczyszczę..spójrz- dałam mu do powąchania rozklejkę, po czym dokładnie usunęłam wszystkie zaklejki. Następnie dałam mu obwąchać resztę rzeczy i wyczesałam go i wyczyściłam kopyta.
-Brawo, dobrze to zniosłeś- poklepałam go.
-Wiesz, ja też nie osiodłam Jaśminy i pójdę z tobą na spacer.
-Spoko.
Poszłyśmy za halę i prowadząc konie przeszłyśmy do lasu:
-Może przejedź się na nim.
-Nie, mówiłam, że za wcześnie.
-To kiedy?
-Och, Nadioch zrozum, kilka razy zestresowali go dzisiaj ogromni faceci z sądu, znalazł się w całkowicie obcym miejscu gdzie ufa tylko jednemu człowiekowi, stoczył walkę z Kingiem i jest przywódcą stada ,2 razy wlepiała sie do niego jakaś dziewucha i był czyszczony pewnie pierwszy raz od dłuższego czasu! Nie za wiele na dzisiaj?
-Jej nie wiedziałam...
-Sorry, zestresowana jestem zamknijmy konie w tej starej zagrodzie, chciałabym zacząć ten uwiąz i kantar.
-Ok- otwarłyśmy drewnianą furtkę i konie wbiegły po czym zaczęły się paść.
usiadłyśmy po turecku ja zaczęłam pleść kantar, a Nadia pleść warkocze (sobie). po godzinie zadzwonił jej telefon:
-Halo?
-Cześc tato, co chciałeś?
-No nie krzycz, wiem że jest 19:35
-Skończ! Mówiłeś o 20:00 w domu!
-Co? w cale nie mówiłeś, że zmieniasz zdanie na 19:30! - włączyła głośno mówiący.
-Mówiłem! Tak jak myślałem konie cię buntują! Cały czas siedzisz z tą szkapą i co? i jestes taka sweet miód jade!- za każdym kolejnym słowem z Nadia patrzyłyśmy na siebie.
Rozłączył się.
-Widzisz? Teraz mi wierzysz?- powiedziała Nadia płączącym głosem
-Od początku ci wierzyłam wymyślimy coś!- przytuliłam Nadię.
Wzięłyśmy konie i szybkim krokiem ruszyłyśmy do stadniny. Po chwili zaczęłyśmy biec, konie ruszyły kłusem. Po 10 min byłyśmy na miejscu. Zobaczyłyśmy wściekłego tatę Nadii. Miała na sobie granatowy garnitur, białą koszulę i czarny krawat, w końcu jest redaktorem naczelnym gazety "Witaj jutro" jej matka jest dentystką, chcą by Nadia była lekarzem, ale ona woli być tym kim ja, a ja od 2 lat marze o hipoterapii.
-Dawaj- wyciągnął rękę po Jaśminę.
Nadia oczywiście podała uwiąz i podeszła do samochodu. Jej tata z kolei podał ją mi. Zrobiłam proszące spojrzenie do Nadii.
-Tatusiu Mika nie będzie miała jak wrócić do domu, może poczekajmy na nią, przy okazji sprzątnę szybko.
-No dobrze, ja porozmawiam z kierownikiem- poszedł do kierownika, który gadał z Lucy.
Przywiązałyśmy ich zaczęłyśmy szczotkować:
-Całe szczęście mój ojciec cie lubi, gdyby nie to nie zgodził by się na poczekanie.
-Chyba tak..spójrz Lucy tam jest!- szturchnęłam Nadię
Zaczęłyśmy dawać jej znaki by podsłuchiwała. W momencie jak zaczełyśmy czyścić kopyta podeszła:
-O czym gadają?- zapytała Nadia szeptem.
-Twój ojciec mówi, że macie problemy finansowe i za kolejne 6 miesięcy go nie będzie stać na szkółkę i utrzymanie Jaśminy- odp Lucy.
-To kłamstwo! ten numer świetnie się sprzedaje! Dostałam nawet 200 zł od taty zamiast 50!
-Hm... coraz bardziej w to brnie..- szepnęłam.
-W co? - spytała Lucy.
-Mamy wrażenie, że tata stara się robic wszystko by wyszło, że nie mam czasu a Jaśminę- mówi Nadia
-Jak tylko mówi, że ma wolny do koni jakis dzień natychmiast daje jej korki, ma wolne tylko pon i środy w pozostałe kilka godzin korków, szuka też czegoś na weekendy- powiedziałam.
-Lol! Powaga laski? - mówi zadziwiona Lucy- to jakiś obłęd coś jeszcze?
-Jak gadałam z nim przez telefon wymyślił sobie, że zamiast o 20 miałam być w domu 19:30 i krzyczy, że konie mnie buntują, ale nikomu nie mów!
-No przecież, a masz jakieś oszczędności? - Lucy
-Oszczędzam na niu siodło a co?- odp Nadia
-To może wydasz je na szkółkę i Jaśminę, lub każde pieniądze dziel na pół, jedno pół na cele takie...no typu cos nowego, a część na stajnie i szkółke?
-Ej to mogło by być, mam 1204 zł to 602 zł poszły by na stajnie! i Jeszcze 100 by zostało na szkółkę! tylko stuwa to miech nauki, pół roku to 600, a stajnie mamy za 500 za to, że pracujemy bez wypłaty jako instruktorki ( te co maja własne konie).
-To miesiąc nauki pewny i pół roku życia dla Jaśmy!- mówie.
Ciesząc się odniosłyśmy szczotki, ja do kartonu, Nadia do siodlarni do swojej skrzynki na szczoty i ochraniacze.
-Długo jeszcze?- mówi tata Nadii.
-Nie już poszłyśmy odstawić konie do boksów, zmieniłyśmy buty, pożegnałyśmy sie z Lucy i kierownikiem i poszłyśmy do samochodu taty Nadii.
W ciszy mnie odwieźli pod dom, ale wiedziałam, że jak tylko wyjdę z auta to zacznie się, biedna Nadia...
Weszłam na posesje, otwarłam drzwi i weszłam, trampki zostawiłam w przed pokoju.
-Jak było?- spytała Mama wycierając naczynia.
-A bardzo fajnie, ten koń jest świetny, tylko bardzo płochliwy.
-Wiesz..chciałem spytać co chciałaś powiedzieć wczoraj, cos zabawnego i opowiedz co dziś było- powiedział tata.
Usiadłam obok na kanpie i opowiedziałam wszystko, o moim stresie jak sie dowiedziałam o MIstralu, o podstępie Karo i Aśki, oraz cały dzisiejszy dzień z udziałem Mistrala ojcem Nadii i resztą.
- To bardzo ciekawy dzień, pewnie się zdziwiły jak zastały czyściutki boks i twoje pochwały od kierownika- powiedział tata.
-I to jeszcze jak! Ale najgorsze były teksty tych 2 o tym, że Mistral na bank będzie Karoliny.
-I tak świetnie dałaś sobie z nim radę? - mama
-No raczej tak, zamierzam go kiedys osiodłać tylko potrzebuje siodła i tak dalej.....
-Chyba pamiętasz, że 13 masz urodziny, może dostaniesz.....
-No tak!- wstałam by pobiec na górę- I przepraszam za to jak w tedy nakrzyczałam, że wogóle mnie nie znacie...to nie prawda znacie mnie tak dobrze jak Nadia i kocham was
-My ciebie też Aniołku - powiedzieli.
Uśmiechnęłam się i pobiegła na górę wypakowałam wszystko z torby, spakowałam poniedziałkowe lekcje: matme, polski, biologie, fizyke i niemca. Pobiegłam do łazienki, zmyłam makijaż, brudne ubrania wrzuciłam do kosza na pranie, wziełam długą gorącą kąpiel i ubrałam się w swoja piżamkę z Hello Kitty. Umyłam zęby, rozczesałam włosy i zawinęłam je w ręcznik. Na palcach przebiegłam do pokoju rodziców włączyłam komputer i weszłam w painta zrobiłam jasno fioletowe zaproszenia z balonami i serpentynami na moje 15 urodziny, w next stronie napisałam kiedy mam urodziny i gdzie i drukuj. Hm..... wydrukuję 4: dla Nadii, dla Julii, dla Dziadków i Kamila, co mi tam.
Ładnie złożyłam i schowałam do torby, wyłączyłam kompa i pobiegłam do mojego pokoju. Włączyłam wifi w telefonie napisałam do Kamila

ty:Cześć
Kamil: Elo :)
ty:Co tam?
Kamil: Spk, coś mi sie w skuterze zepsuło ale juz ol
Kamil:ok* a co u cb????
ty: spoko, mam już tego konia jest super 
Kamil: to fajnie :p
ty: aha wiesz juz 22:58 ide spać dobranocka :*
ty: ;)) *
Kamil: pa ;d

Nie wiem po co do niego pisałam, ale by sie przydało skoro za 3 dni idzie do mnie na urodziny, znaczy jak będzie chciał... Poszłam na dół wypiłam herbatę, zjadłam 2 skibki chleba z pomidorem i poszłam na góre. Położyłam sie w łóżku i o dziwo od razu zasnęłam.