poniedziałek, 28 października 2013

IX rozdział

Obudziłam się z zatkanym nosem, otwarłam oczy i porządnie kaszlnęłam. Wzięłam z szafki nocnej lusterko. Cały czerwony nos, reszta twarzy blada, super jestem chora. Dzień przed urodzinami, to się nazywa ironia..
-Co tak kaszlesz?- zapytała mama wchodząc do pokoju.
-Sie zaksztusiłam, już ok- odpowiedziałam zmieszana.
-Nie wydaje mi sie...- powiedziała mama i podeszła- masz gorączke i jesteś strasznie blada, nie możesz iśc tak do szkoły.
-Ale...dziś w stadninie..-zaczęłam.
-Nie możesz tam iść wszystkich pozarażasz!
-Ale...e-zaczęłam bełkotać.
-Leż Marika, zaraz wróce z termometrem.
-Mamo
-Zróbmy se umowe, będziesz miała 37 stopni idziesz 38 nie
-Ok
Mama wyszła. Po chwili wróciła z termometrem, podała mi a ja wsadziłam go sobie do buzi. Zaczął pikać patrze 38,2 stopni gorączki.
-No zostajemy w domu.
-My?
-Mam do wykorzystania 7 dni w domu przez chorobę dziecka, masz coś przeciwko?
-Nie, tak tylko pytałam
-Przyniosę Ci herbaty
-Dobrze, dzięki.
Poszłam do łazienki po termoforek i nalałam do niego wrządku po czym wróciłam do łóżka i zasnęłam
Śniło mi się:
Stałam w ogromnym, pięknym ogrodzie w ślicznej białej sukni ze srebrną tiarą i gęstym welonem, podszedł do mnie Kamil w garniturze i wsiedliśmy do karocy którą ciągnął Mistral. Zatrzymaliśmy się przed wielką salą z białymi i niebieskimi balonami. Znikąd pojawiła się Karolina, a Mistral nagle miał na sobie siodło, na jej widok bardzo się ucieszył, dosiadła go i ruszyli na mnie galopem, upadłam, lae nikt nie chciał mi pomóc już prawie na mnie wjeżdżali gdy się obudziłam
-Jezu!
-Co sie stało?!
-Nic, miałam zły sen..
-Chyba ci gorączka skoczyła...
-Nie tylko sie przestraszyłam...
-Nadia pytała czy idziesz do szkoły bo nie odbierasz i powiedziałam, że jestes chora, po lekcjach przyjdzie z książkami.
-Ok.
Wstałam i zaczęłam pić herbatę z mięty, która stała na szafce nocnej. Okres i choroba jednego dnia....super.
-Otwórz buzie.
-Co?- spojrzałam na mamę miała na łyżke nalany jakis śmierdzący syrop.
Nie pewnie otwarłam usta i wlała mi gorzką ciecz:
-Ble fuj ohyda!
-To lekarstwo
-Jakie
-Tran z pokrzywą idealny na przeziębienie.
-Ah...a.
Spojrzałam na wyświetlacz komórki 10:12 jestem zmęczona, położe sie i znów zasnęłam. Obudziłam się o 13, zawołałam mamę.
-Tak?
-Mogę prosić rosołek? i herbaty?
-Oczywiście.
Mama wyszła tak szybko jak przyszła, wzięłam z biurka gazetki od Nadii i zaczęłam czytać, po chwili czytałam i jadłam. Zupę skończyłam równo z gazetkami. Po napełnieniu żołądka lepiej się czuje i po wyspaniu sie, wygrzaniu..lekarstwo tez ma pewnie jakieś zasługi.
-13:29 gdzie ta Nadia?-mówie sama do siebie.
-Hej jak tam?- mówi Nadia.
-Kiedy ty weszłaś?
-Równo z twoim gdzie ta Nadia.
Zaśmiałyśmy sie i przytuliłyśmy.
-Słabo, że jesteś chora.
-Wiem, wiem....
-Okok masz zeszyty.
-Dzięks.
Wzięłam ksiązki i zaczęłam przepisywać. Nadia  w tym czasie opowiadała o tym jak Tomek i Kamil wypuścili żaby ze słoika na matmie i że Kamil dużo o mnie mówi. Po 30 minutach wszystko miałam przepisane.
-Ok jedziesz dziś do stadniny?
-Jakimś cudem tata się zgodził mam nawet kasę, 800 zł 2 miechy nauki i 2 miechy miejsca w stajni i wyżywienia dla Jaśminy, ale nie wiem co robić dalej...
-Wymyślimy cos będziesz pracowała bez wypłaty do ręki tak by szła na boks i resztę.
-Może się uda ej.. 13:59 na 16:16 mam busa, sorki musze lecieć!
-Spoczko paps.
-W drodze powrotnej wpadnę po książki zdam ci relację ze stadniny popilnuje by Karo dała spokój Mistralowi i porobie zdjęcia.
-Jesteś boska! Dzięki Nadia, jesteś prawdziwą przyjaciółką.
Nadia uśmiechnęła sie i wyszła, a ja? Ja poszłam spać.
Słysze pikanie otwieram oczy juz dobrze się czując. Mój laptop piszczy. Biorę go zbiurka na kolana.

Kamil: Hej ;)
Ty: Cześć :)
Kamil: Jak się czujesz? ;p
Ty: Mogło być lepiej...a u ciebie??
Kamil:Uwaga w dzienniku za żaby na matmie xd
ty: Lol taki stary i głupi xd ;*
Kamil: Dziękuje ;d
Kamil: A jutro idziesz do szkoły?
Ty: Mam nadzieję... w końcu jutro urodzinki <3
Kamil: Jutro jak będziesz juz zdrowa pojedziesz do stajni?
ty: Raczej tak ,a co??
Kamil: Chciałbym zobaczyć tego konia ;b
ty: Nie ma sprawy :))
Kamil:Dobra to odpoczywaj papa ;))
ty: pa ;)

Rozmowa z Kamilem poprawia nastrój.... obym jutro była zdrowa, zrobie wszystko by moje urodziny się jutro odbyły. Ciekawe co tam Nadia robi..pewnie jeżdzi, lonżuje, pilnuje Mistrala...a ja siedze i siem nudzem.
-Mamo!- zawołałam.
-Co?
-Mamy cos do jedzenia?
-Barszcz i bagietkie i tranik.
-A herbatka?
-Jest, przynieść ci?
-No.
Po chwili mama przyszła z tacą i termometrem.
-Skoro wrócił ci apetyt musisz się lepiej czuć.
-I tak jest, to chyba było chwilowe i nie mówie tak bo chce urodzin dobrze się czuje -mówiłam popijając herbatę.
Mama podała mi termometr, by nie było wyższej popiłam herbatę wodą.
Słychać pikanie. 37,8 stopni.
-To dobrze, temperatura ci spadła- powiedziała, a ja zaczęłam wgryzać się w bagietkę.
-Obym jutro była zdrowa!
-Haha, ale się ekscytujesz- powiedziała mama i podała mi syrop.
Nie chętnie łyknęłam trochę.
-Wlejesz mi wrządku do termosika?
-No dobrze.
Położyłam sie i zaczęłam gapić się w sufit. Mama wróciła z moim termosikiem i podała mi lapka.
Włączyłam sobie na you tube filmiki i oglądałam.
Gazetki, przeczytane, lekcje spisane, wszystko co fajne obejrzane i co teraz?! Ja tu umieram!
16:03 jescze będzie tam co najmniej 30 minut...
Otwarłam pamiętnik

Drogi pamiętniczku..
Nadal jestem chora, nudzę sie nie możliwie a godziny mijają niemożliwie długoooooo...
Lekcje juz odrobiłam, wszystko co fajne mam za sobą, a spać mi sie nie chce! Pisałam chwilę z Kamilem, może napiszę do dziadków co chce dostać, tak napiszę im to i...będę kontynuować nudę...

Zamknęłam pamiętnik i weszłam na poczte wp, wszedł tata.
-Jak się czujesz??
-Dobrze, rano było źle ale troche pospałam, pojadła i już nie najgorzej.
-Yhm, to dobrze przykre było jak się męczyłaś-podszedł i pocałował mnie w czoło- a czyje te ksiązki na biurku?
-Nadii bo przepisywałam lekcje.
- Aha pa
Wyszedł, a ja sie zalogowałam, hm..jakiej by tu firmy chcieć ogłowie...amigo-konie! Nadia tam siodło kupowała i bryczesy i skarpety i toczek..mówie dużo "i".
"ogłowia" wpisałam w wyszukiwarkę, wyskoczyły mi różne firmy oo po 600 zł są brązowe kliknęłam w zdjęcie i opis, ale jest razem z tym paskiem co spina pysk by kon nie mógł go otwierać, wędzidła bolą konie w pysku dlatego je otwierają, ale ludziom to się nie podoba i zapinaja im pyski biedactwa cierpia dla elegancji. "Wstecz" są też po 1000 zł kliknęłam, ładne mocna skóra, bez tego paska(przed nosem) ładne zapinania. Skopiowałam adres i wkleiłam do wiadomości na poczcie. Wodza za 500 zł ten sam kolor co ogłowie, mocna skóra, "kopiuj wklej" naczółek nachrapnik "kopiuj wklej" srebrne wędzidło słabo sie wygina, stal nierdzewna "kopiuj wklej" no
"Babciu i dziadku to bym chciała dostać" i wyślij .
Od razu znalazłam wszechstronne siodło brąz, popręg, paski do strzemion i śliczne strzemiona, wydrukowałam i zaniosłam do sypialni rodziców. Resztę kupię sama. Na moim koncie junior mam 700 zł, kupię sobie co nie co.
"bryczesy" metaliczne błękit i z popielatym lejem, pełny lej 100 zł " kup" wpisałam co trzeba, oficerki mam...sztyblety...są za 269 zł "kup" toczek 246 zł "kup", palcat...65 zł i lonża 20 zł powaga? Kup! klikałam co trzeba wysyłka gratis to lajcik za 5 dni wszystko przyjdzie.
17. Do mojego pokoju weszła Nadia
-Cześć!- zawołałam radośnie.
-Siema dawaj szybko książki!
-Co? no ok na biurku....
-Sorry tacie znowu cos wali, jest zły że byłam tak długo wszystko ci jutro opowiem całuski!- wybiegła z książkami.
CO? Hę? Co to było? No nic, mam wszystko co chciałam, poszłam sie umyć i spać. Już coś czułam, że moje urodziny będą super!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz